Kto tu jest idiotą? Tokarczuk i sprzedawcy elektroniki
Nikt nie chce być idiotą. A przecież idioci powinni chcieć! Wszak Kościół naucza, aby stawać w prawdzie i przyjmować wyroki Boże. Zresztą może nawet chcą, bo kochają siebie takimi, jakimi są, tylko nie lubią, jak się ich nazywa tym obelżywym słowem. Nie wiedzą jeszcze, że obelżywe epitety nadają się na godną nazwę dla ciepiących poniżenie. To się nazywa subwersja. Mówicie na nas „idioci”? To dobrze – od dziś będziemy dumnie obnosić się z tą nazwą. Przykładem krakowscy gangsterzy, którzy nazwali się „Jude gang”, bynajmniej nie na fali filosemickiego wzmożenia.
Muszę serdecznie pogratulować copywriterowi pewnej firmy handlowej, autorowi bądź autorce hasła „Nie dla idiotów!” wyjścia spod strzech. Być zacytowanym przez noblistkę to jednak coś! W sumie jednak to jest tylko tautologia, bo nic na świecie nie jest „dla idiotów”. Taka to jest elita – ci idioci! Nawet sklepów dla idiotów nie ma. A to dlatego, że z punktu widzenia oficjalnego w ogóle żadnych idiotów nie ma. Są bytem nieobecnym i wątpliwym, aczkolwiek niebezpiecznym – jak „elementy antysocjalistyczne” za Gierka. Każdy nadawca dowolnego przekazu w przestrzeni publicznej zwraca się do swoich słuchaczy w sposób niedwuznacznie sugerujący, że są mądrzy i przyzwoici. Głupi i nieprzyzwoici jakimś cudem oglądają akurat inny kanał albo czytają inną gazetę. Tym samym wszelkie zło staje się fantomowe – umowa społeczna głosi, że tak naprawdę nie ma go pośród realnych ludzi. Owszem, czasami znajdzie się jakiś kozioł lub koziołek ofiarny, ale tego się wszak rytualnie zarzyna i znów go nie ma. Idiotą mogę być na przykład ja – od czasu do czasu ogłasza się to w TVP, zabija w rytuale szyderstwa i znów wszyscy są mądrzy, dobrzy i władzę kochający.
Tak to więc odbywa się we współczesnym społeczeństwie ciągła eksterminacja wszelkich łajdaków i idiotów. Są dosłownie spychani w niebyt. I tak trędowaci, że nawet nie ma komu założyć – na zasadzie subwersji, zwanej też przewrotnością – Stowarzyszenia Idiotów Polskich.
Sytuacja jest więc paradoksalna. Idioci są źli, lecz ich nie ma. Nie ma ich jednakże właśnie dlatego, że są źli. Bo gdyby się nawet pojawili, to musieliby zostać uznani za dobrych, gdyż w demokratycznej przestrzeni publicznej wszyscy są przecież dobrzy i każdego trzeba dowartościować i zrozumieć.
O czym więc mówią sprzedawcy urządzeń elektronicznych, a w ślad za nimi Olga Tokarczuk? Po co gadać, że sklep albo książka jest „nie dla idiotów”, skoro nic nie jest dla idiotów, a tak w ogóle idiotów nie ma? Otóż sprawa ma się bodajże w ten sposób, że każdy z nas trochę się boi, że jednak jest idiotą, tylko przez grzeczność nikt mu tego nie mówi. Gdy jest więc nagle mowa o idiotach, zaraz bierze to do siebie i gotów jest się obrazić. Bo gdyby takich kompleksów nikt nie miał, toby się nie obrażał, że coś jest nie dla idiotów.
Kto może się obawiać, że Olga Tokarczuk miała na myśli właśnie jego lub ją? Człowiek prymitywny i umysłowo ograniczony raczej nie, gdyż jego myśl nie może poszybować tak wysoko. Taki ktoś nie ma żadnych kompleksów. No to może grubianin i cham? Coś się, kurde, paniusi nie podoba, hę? Paniusia spada z tymi swoimi książkami, bo zaraz je paniusi każę własnoręcznie, że tak powiem, zjeść. No, to już trochę lepiej. Można przypuszczać, że Oldze Tokarczuk chodziło o chamów. Oni wszak nie pretendują i książki dla nich nieprzeznaczonej przez pomyłkę nie kupią. Mogą co najwyżej kupić sprzęt elektroniczny do odgrywania disco polo i oglądania pornosów w niewłaściwym sklepie, przepłacając 10 zł. Oj, wtedy nie chciałbym być w skórze tego feralnego sprzedawcy.
Są jednakże niepewni siebie ambicjonerzy, którzy domyślają się, że słowo „idiota” to taka tylko hiperbola, a w gruncie rzeczy chodzi o pewną szeroką, nieelitarną grupę ludzi, do których Olga Tokarczuk tajnie nie zaadresowała swoich książek. Mają rację. Coś jest na rzeczy. Niejeden i niejedna może odczuć niepokój, że nie łapie się do klubu przymrużonego oczka, do którego Olga T. zaprasza tylko wybranych. Reszta profanów ma kupować książki, czyli być „pożytecznymi idiotami” autorki, zapełniającymi jej trzosik u fartucha. A ona się śmieje: ach, głupcy, kupują, płacą i chwalą się, że mnie czytają! Snoby żałosne! Idioci! Nawet nie wiedzą, że to nie dla nich, że nic z tego nie pojmują, a ja nimi gardzę tym bardziej, w im dłuższych kolejkach stoją po mój autograf.
Prawdopodobnie właśnie takie podejrzenia i emocje napędzają szalejący po Polsce od dwóch dni „shitstorm” zwany Tokarczukgate. Cóż, na niczyje kompleksy nie poradzę. Mogę jedynie zapewnić, że nawet najbardziej zadzierający nosa autor szanuje swoich nawet najbardziej niekompetentnych czytelników. A to dlatego, że ludzka próżność jest silniejsza niż rozkosz czerpana z pogardy. Lepiej zawsze pogardzać tymi, którzy nie kupują naszych książek, niż tymi, którzy je kupują, lecz ich nie rozumieją. Tak że spokojna wasza rozczochrana! Kupisz książkę Olgi i nie będziesz idiotą. A jak nie kupisz, to cóż, nie wiadomo do końca… Więc na wszelki wypadek lepiej kupić. Tak też i ja uczyniłem, o czym może się przekonać każdy, skrolując mojego fejsa miesiąc do tyłu. Olgo, trzymaj się i dziękuję za wszystko – Ty zarobisz, ja zarobię, on zarobi, ona zarobi. Świat jest piękny.
PS Niniejszy tekst jest nie dla idiotów.
Komentarze
Niektorzy maja rozne PINs opisywane jako numery dla idiotow. Swiat sie dostosuje zawsze do popytu.
Powtorze, co napisalam pod poprzednim tekstem Profesora: bardzo sie ciesze, ze publicysta panskiej klasy wzial w obrone pania Tokarczuk, ktora powiedziala glosno i publicznie, ze krol jest nagi. „Rownosciowe”, sklonne do glajszachtowania ludzi post-PRL-owskie wyobrazenia o spoleczenstwie pokutuja dzis w Polsce PiSowskiej, w ktorej walczy sie z nauka, oswiata, kulturs, ludzmi kultury i starymi elitami
Udalo sie komus przemycic do internetowego wydania rzadowej gadzinowki czli tzw. „niezaleznej”przeoczony przez redakcyjnego cenzora niezbyt pochlebny dla nich wpis dotyczacy felietonu poswieconego „chamskiej ” w ich mniemanu postawie pani Tokarczuk.Wiec jednak sa gdzies ci idioci. To tylko przypomne ze pan Glinski,jako minister kultury publicznie chwalil sie ze literatura tej noblistki jest mu zupelnie obca.
„Kto tu jest idiotą?” Tokarczuk!
Bardziej lub mniej upośledzeni umysłowo jesteśmy wszyscy.
To, co Tokarczuk powiedziała – powiedziała również do siebie.
Jej stwierdzenie, że „literatura nie jest dla idiotów” świadczy jednoznacznie, że jest dobrze upośledzona umysłowo nie wiedząc o tym.
Wie natomiast jak zrobić skandal i w efekcie zwiększyć popyt swoich książek i zwiększyć swoją kasę.
Tokarczuk splagiatowała reklamę MM (przed wieloma laty) – ohyda!
.
“niepewni siebie ambicjonerzy…” no właśnie!
„Niepewni siebie ambicjonerzy” opowiadają na blogach o „skandalicznych” wyczynach swoich dzieci (synalek dokopał nauczycielowi, patrzcie jaki mój synuś jest jentelygentny, krew nie woda!) albo o tym, jak skruszony stalker błaga o dopuszczenie do profilu fejsbukowego owej pańci. Zapewniają, że „kochają Pana” za teksty, które ich zdaniem mogą podbudować ich własne ego. Plują na PiS ((bo „kumaci” zwykle plują), jednocześnie wygodnie urządzając się w pisiej „czarnej d.pie”. Garną się kompulsywnie do uwielbiania Olgi Tokarczuk. A do anonimowych blogowiczów piszą tak:
Jest Pani mierzwa spoleczna, klasycznym post-PRL-owskim koltunem o niklym kapitale intelektualnym i kulturalnym. Na przyszlosc prosze sobie przepisywac z „saldo mortale” lub „japsem”, bo to Pani poziom, a ode mnie trzymac sie z daleka. Nie jestesmy z tej samej ligi i prosze to wreszcie zrozumieć
Mierzwa! Mierzwa!!!! Mierzwa!!!!!
Ten tekst to rozpaczliwy wrzask osoby, która jest tak zakompleksiona, że aż musi się narkotyzować własną urojoną i namiętnie deklarowaną wyższością. Takich osób w Klechistanie nie brakuje.
A z kolei Olga Tokarczuk… też doskonale wie, jak do nich dotrzeć 🙂
Dodam, że w Niemczech sprzęt elektroniczny, artykuły AGD reklamuje się raczej uroczym słowem „idiotensicher” co w wolnym tłumaczeniu oznacza, że nawet największy debil nie jest w stanie tego sprzętu uszkodzić, czy też mieć problemy z jego uruchomieniem bądź eksploatacją.
Można?
Co do Olgi Tokarczuk… Czy ja muszę mieć własne zdanie? No w sumie jednak dlaczego nie?
Przeczytałam „Biegunów” z mieszanymi uczuciami. Niektóre fragmenty oceniam jako przeraźliwie nudne. Ale co do jednego nie mam wątpliwości: jest to książka literacko znakomita. Nie wątpię, że autorka latami cyzelowała swój warsztat, bo te wszystkie dyskursywne perełki aż się skrzą przed oczami czytelnika.
To jest literatura dla smakoszy. A przekonanie do niej snobów… to marketing.
Czy przeczytam inne książki pani Olgi? Być może, ale nie odczuwam tu przymusu.
Warto przeczytać:
https://spidersweb.pl/rozrywka/2022/07/20/olga-tokarczuk-pisarka-nagroda-nobla-literatura-nie-dla-idiotow
„PS Niniejszy tekst jest nie dla idiotów.”
Dla kogo? Dla kosmitów!
Dawno już stwierdziłem, że Homo sapiens to idioci (bez wyjątku).
Nie ma człowieka zdrowego na umyśle. Są tylko bardziej lub mniej dotknięci idiotyzmem.
Według starorosyjskiego przysłowia śmiech to zdrowie 🙂
Jest oczywiście wiele miejsc do śmiechu. Ale jeden z nich, na wypadek gdy ktoś nie zauważył, znajduje się tuż pod tym wpisem. Jeśli przeczyta sie komentarze to bierze dziwota jak wielu zabawnych idiotów czyta polityka online
Ubaw po pasa 🙂 zaglądając tutaj będziesz się śmiać jak nigdy dotąd.
Muszę przyznać że ci komentatorzy są o wiele śmieszniejsi niż w realu. Ale jedni i drudzy nie mają żadnych powodów do zmartwienia. Nikt im nic złego nie zrobi. Swój swojemu nigdy nic nie zrobi 🙂
J. Hartman: „Przykładem krakowscy gangsterzy, którzy nazwali się „Jude gang”, bynajmniej nie na fali filosemickiego wzmożenia”.
Pan profesor zdaje się nie wie, że w powojennej Polsce większość slangu przestępczego wywodziła się z jidisz. Zatem tradycje są, jak najbardziej.
Cytat na marginesie:
O ile pisanie cieszy się jeszcze względnym poważaniem (większość ludzi przeczytało w życiu choć jeden tekst, który zrobił na nich wrażenie), o tyle kompetencje w czytaniu kojarzą się z „czytaniem ze zrozumieniem” z egzaminu ósmoklasisty. Słowem – czymś, z czym poradzi sobie każdy dzieciak.
Tymczasem nawet odchodząc od takich subtelności jak wrażliwość na słowo, rodaków, którzy są w stanie zauważyć w tekście chwyty retoryczne stosowane przez autora, ocenić wiarygodność informacji, istotność przytoczonych argumentów i posiadają na tyle szeroką wiedzę, że rozumieją konteksty i powiązania, jest w Polsce zaledwie 0,7 proc. To piąty, najwyższy poziom umiejętności czytania.
Na czwartym nie jest wymagana żadna z wymienionych powyżej kompetencji – wystarczy syntetyzować informacje (przechodzić ze szczegółu do ogółu), interpretować to, co się przeczytało i dostrzegać związki przyczynowo-skutkowe. W badaniu OECD z 2016 roku na tym poziomie było 9 proc. dorosłych Polaków.
Jeśli macie nadzieję, że gros rodaków zakwalifikował się chociaż do poziomu trzeciego, to się mylicie. Najwięcej Polaków (niemal 36 proc.) jest na poziomie drugim. Poniżej jest już właściwie wtórny analfabetyzm – wymaga się niewiele więcej niż „podstawowej biegłości w rozumieniu zdania jako całości” (sic!). Poziom pierwszy i zerowy reprezentuje niemal co piąta osoba w kraju.
Dwa razy więcej mamy więc wtórnych analfabetów niż osób w pełni rozumiejących to, co przeczytały (czwarty i piąty poziom). Wychodziłoby więc, że mniej więcej połowa absolwentów wyższych uczelni (w 2021 roku stanowili 21 proc. społeczeństwa) nie potrafi czytać ze zrozumieniem.
Czy znaczy to, że połowa społeczeństwa to idioci? Z pewnością trudno uznać za inteligentnego kogoś, kto nie jest w stanie rozróżnić faktu od opinii i wyciągnąć ogólnych wniosków z tekstu, który przeczytał.
I nie ma tu nic do rzeczy podział na typy inteligencji (m.in. interpersonalną, wizualno-przestrzenną czy logiczno-matematyczną), bo i czytanie ze zrozumieniem jest jedną z podstawowych umiejętności, podobnie jak dodawanie i odejmowanie (z tą drobną różnicą, że tu można wspomóc się kalkulatorem).
https://natemat.pl/426400,olga-tokarczuk-maja-stasko-i-literatura-nie-jest-dla-idiotow
Na marginesie:
Egzamin GRE (Graduate Record Examination) dla kandydatów na studia doktoranckie w Stanach obejmuje m.in. czytanie ze zrozumieniem. To jest po prostu tekst i seria pytań do niego. Nie są to w założeniu pytania trudne, w dodatku każda propozycja pytania GRE jest testowana w ramach egzaminu. Zdający odpowiadają na takie pytania, nie wiedząc, że one nie są normalnie punktowane. Jeśli zbyt wielu odpowie nieprawidłowo – pytanie zostaje uznane za niejasne i odrzucone.
Pytania, które przejdą przez takie sito, powinny być w założeniu crystal clear. A jednak (oczywiście!) nie wszyscy zdający odpowiadają prawidłowo – chociaż wszyscy są po studiach. Magisterskich…
„Tokarczuk do tego stopnia obraziła mój rozum, że chciałem napisać polemikę, ale uznałem, że gra jest niewarta świeczki, bo musiałbym jej książkę doczytać do końca” – powiedział Stanisław Lem w rozmowie ze Stanisławem Beresiem w 2001 r. Książka „Tako rzecze Lem” wydana w 2002 r.
Fenomenalny tekst… gratuluję…
„Otóż sprawa ma się bodajże w ten sposób, że każdy z nas trochę się boi, że jednak jest idiotą, tylko przez grzeczność nikt mu tego nie mówi„…
„Lepiej zawsze pogardzać tymi, którzy nie kupują naszych książek, niż tymi, którzy je kupują, lecz ich nie rozumieją. Tak że spokojna wasza rozczochrana! Kupisz książkę Olgi i nie będziesz idiotą. A jak nie kupisz, to cóż, nie wiadomo do końca… Więc na wszelki wypadek lepiej kupić.”(…)
PS Niniejszy tekst jest nie dla idiotów”.
————————
BTW
O takim:
THE COMPLETE IDIOT’S GUIDE TO UNDERSTANDING BUDDHISM
Gary Gacha
czytam w rccenzji Charissa Gendronopisie’go, m.in.:
On balance, idiocy is not a bad approach to Buddhism. Even in the West, the idiot (from the Greek idiots, layperson) points to the wisdom of emptiness (Shakespeare), ineffability (Dostoevsky), compassion (Faulkner), and alterity (Iggy Pop). The Buddhist term for idiot’s (or layperson’s ) mind is „beginner’s mind,” or „don’t-know mind,” a precious state in which we see things unfiltered by preconception.
Idiotyzm nie jest złym podejściem do buddyzmu. Nawet na Zachodzie idiota (od greckiego idiots, laik) wskazuje na mądrość pustki (Szekspir), niewysłowioności (Dostojewski), współczucia (Faulkner) i odmienności (Iggy Pop). Buddyjskim terminem na określenie umysłu idioty (lub laika) jest „umysł początkującego” lub „umysł nie wiem”, cenny stan, w którym widzimy rzeczy niefiltrowane przez uprzedzenia”.
„Without freedom of speech we would not know who the idiots are„.
„Tokarczuk nie chce, by jej książki trafiały pod strzechy, bo ona ‚nie pisze dla idiotów’. To jest podejście do ludzi, które zawsze mnie mierziło. Pod strzechami mieszkają idioci, którzy nie myślą i nie czują? Nie dość, że to nieprawdziwe, to jeszcze głęboko pogardliwe. Niestety” – Maja Staśko
• kot to kot
21 LIPCA 2022 11:54
… że też chce ci sie w taki upal przywoływać słowa regularnego debila…
@Witold:
Termin „idiotoodporność” ja znam jako szeroko stosowany, jeśli chodzi o projektowanie.
@Temat:
No, przynajmniej jedna posłanka Lewicy twierdziła, że czytała Tokarczuk będąc studentką, więc „jako idiotka”. Bo tak postrzega swój rozum ze studenckich lat. Nie jest więc tak, że niektórzy nie biorą do siebie 😉
Ale, faktycznie, jak myślę o ocenie, to dwie rzeczy grają rolę w ocenie użycia tego, jednak dość ostrego słowa.
Pierwsze, to te trzy określenia wymogów dotyczących lektury książek, pisanych m.in. przez Tokarczuk: Żeby czytać książki, trzeba mieć jakąś kompetencję, pewną wrażliwość, pewne rozeznanie w kulturze.
I pytanie — tam jest jako spójnik i-logiczne, czy lub-logiczne?
Bo z „i” to dla mnie za wąsko. Sięgałem w życiu książki, które były dla mnie za mądre, których nie rozumiałem. Ale, mimo wszystko, bawiłem się i rozwijałem. Ich lektura coś mi dawała, choćby przygotowywała na kolejne. Więc wymóg całego kompletu cnót czytelniczych, to za dużo. Kto je wszystkie ma, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Ale logiczne lub jest spoko. Moi wyobrażeni idioci nie mają żadnej z tych cech. Więcej: z dumą głoszą ich zbędność.
A druga rzecz to właśnie owi wyobrażeni idioci. Bo myślę, że każdy ma kogoś przed oczami, gdy pada to stwierdzenie o idiotach. Cóż, mój wyobrażony idiota, nie pochodzi z Dostojewskiego, ale z internetowego forum, jest chamski i agresywny, więc nie żal mi, jeśli go słówko urazi. Ktoś chce zobaczyć, to prosz, na YT powitały mnie skrajnie prawicowe filmiki z hejtem na „festiwal Tokarczuk”. Nie wiem, czy przykład idealny co do idiotyzmu w ogóle, ale co do idiotyzmu w kontekście lektury Tokarczuk, to owszem.
Noblesse oblige.
Dziad czytał.Rodzice czytali.Ja czytam.Dzieci i wnuki czytają.
Elektronika wspiera.audio i ebookiem.
CLnie czyta i nie wspiera sie elektroniką.
Poza strzelankami.
Lepiej kupic ebooka.Jezeli taka wola.
Moze pomoże wybić sie na niepodległość intelektualną.
Polskich Idiotów Stowarzyszenie. Ależ ta bozia złośliwa. Stworzyć PIS i Geniuszkę równolegle… szczyty perwersji
Co do idioty.
I kilka zdań ku wspomożeniu ich nielekkiej doli.
Mało kto wie , ale nie dlatego, że jest akurat idiotą – po prostu nie wie – że idiota może zostać świętym. Poważnie. Ale sprawa jest trochę skomplikowana i trzeba sobie będzie wyrabiać jednak nowe papiery
Po pierwsze miejsce występowania owej świętej przypadłości. I tutaj kiedy napiszę, że miejscem ich ziemskiej dyslokacji są tereny za wschodnią granicą to wszyscy pomyślą, że ponownie próbują w coś wrobić Ukrainę i jej mieszkańców, bo święci to oni oczywiście są, ale żeby nazywać ich idiotami…
I błyskawicznie – bez żadnego fall startu – informuje, że idioci to trochę dalej, a jak dalej to oczywiście w Rosji. Wiem, że w tym momencie wszyscy już układają sobie listy największych rosyjskich idiotów, a na jej czele znajduje się wiadomo kto, ale niestety sprawa dotyczy jeszcze czasów sprzed ukraińskiej eskapady. Powiem więcej, rzecz rozgrywa się w czasach Rosji bardziej słusznej, czyli w Rosji carów.
No dobrze, a teraz trochę będzie świadectwo, że się trochę czyta i żeby było śmieszniej id… Izydor czyta o idiotach.
Autor ( niestety) już nieżyjący, ale jak żył to trochę pisał. Na przykład o Szestowie. Szestow to nie żaden rosyjski snowboardzista, ale ceniony – przez Miłosza na przykład – rosyjski filozof.
Pisał też o chłopaku Hannah Arendt.
Jeszcze raz autor, czyli Cezary Wodziński i po raz pierwszy jego książka o facetach z dolegliwościami mentalnymi, czyli „Św. idiota. Projekt antropologii apofatycznej”.
W tytule ważniejsze jest pierwszy człon, ale jeżeli ktoś ma duszę architekta…
I żeby nie pisać za dużo, chociaż i tak wiem, że mało kto dotrwał do tego momentu, kilka zdań o tytułowym bohaterze.
Tytułowy Święty idiota to tzw. jurodiwy, a jurodiwy to właściwie materializacja rosyjskiej i prawosławnej… duchowości. Ale duchowości nie byle jakiej, bo naprawdę intensywnej. Wodziński używa przy tej okazji określenia „religijny stan wyjątkowy”. Taki jest ten idiota!
A poza tym aby pójść trochę na skróty i nie pisać… idiotycznych i męczących komentarzy, ale ładnie i syntetycznie przedstawić reprezentanta tych do których nie adresuje swoich publikacji Olga Tokarczuk, że w/g Wodzińskiego jurodiwego najlepiej skojarzyć z dwoma osobami ( niestety nazwiska i numery PESELU na ten moment są mi nieznane) świętym Franciszkiem z Asyżu ale też z niejakim Sokratesem, czyli jak na mój gust nieźle, chociaż niestety raczej szans – gdyby żyli współcześnie – na uroczystość w Oslo nie mieli żadnych. I z tego co wiem, to Sokrates nawet chyba pisać nie umiał, ale miał za to niezłego sekretarza.
I tyle – w dużym skrócie – na temat idiotyzmach idiotów.
Idioci wszystkich czasów, łączcie się!
Kalina
21 LIPCA 2022
11:33
Liczę, Kalino, że się nie pogniewasz z powodu mojego zajoba. Z rzadka pokazuję palcem, a jeśli już, to zwykle to, co rozpanoszone, a nie jakiś przypadkowy kiks. Otóż wśród ludu panoszy się wyraz „glajszachtować”. Nie jestem germanistą, ale w niemieckim jest wyraz „gleichschalten”, a nie „glajszachten”, więc polska pożyczka: „glajchszaltować”.
@Rossi
21 lipca 2022
14:07
Nie przesadzaj z tymi, rzekomo wywodzącymi się z jidisz, tradycjami slangu przestępczego w Polsce powojennej. Staraj się zachować umiar i nie mącić, nawet w takich sprawach. Dzisiejsza, wyjątkowo upalna pogoda, nie może być jakimkolwiek usprawiedliwieniem.
Tematyka jest ogromna, zdecydowanie wykraczająca poza ramy mojego komentarza, dlatego jedynie zasygnalizuję, że slang środowisk przestępczych zaczął się formować na terenie Rzeczypospolitej, a potem w środowisku polskich zesłańców na Sybir, w 2 połowie XVI wieku i zachował w zmienianej formie do naszych czasów. Wspomniany slang, bardzo szybko stał się podobno kodem komunikacji najniższych warstw społecznych [czy tylko najniższych?], w tym wyodrębnionych grup młodzieży, zwłaszcza ze środowisk patologicznych.
Więcej: wielowiekowymi, największymi i najsilniejszymi ośrodkami subkultury przestępczej były: Wilno i Lwów. Jeszcze dzisiaj, wielu ludzi w Polsce pamięta określenie – „czy kumasz po lembersku?”, tj. w swobodnym tłumaczeniu – czy znasz żargon złodziejski przedwojennego Lwowa? Jak wiemy, po zakończeniu II wojny światowej, oba miasta znalazły się poza granicami Polski. A to spowodowało, m.in. ogromny wzrost znaczenia Warszawy i Śląska w tworzeniu slangu środowisk przestępczych.
Ponadto, jak ktoś słusznie zauważył, dawny język środowisk przestępczych oraz tzw. nowomowa, uległa na początku lat 90. ubiegłego wieku fuzji lingwistycznej i została uzupełniona wulgaryzmami z obszaru kultury anglo-amerykańskiej.
Wszyscy wzięli sobie za punkt honoru, żeby odnieść się do tej już słynnej frazy „nie dla idiotów” jakby to była jedyna rzecz, którą z całej bogatej twórczości Noblistki zrozumieli i pokrętnie tłumaczą, że powody nieczytania Olgi Tokarczuk są zgoła inne.
@paluszekbozy
Dzieki za korekte. Nie znam niemieckiego, wiec i nie powinnam uzywac wyrazow zaczerpnietych z tego jezyka, bo latwo o pomylke:)))
@Mr Hyde
21 lipca 2022
19:24
w środowisku polskich zesłańców na Sybir, w 2 połowie XVI wieku
Ciekawe.
A kto ich na ten Sybir w latach 1550-1600 zsyłał?
Zygmunt August czy Anna Jagiellonka z Batorym?
Walezy raczej nie zdążył…
I za co???
@18karatów
21 lipca 2022
20:47
Jestem przekonany, że wiesz doskonale i sam jesteś w stanie udzielić sobie odpowiedzi na pytanie, które zadałeś.
Pozdr.
Blogowa Liga narodowa, pardon, blokowa Liga przemowila dobierajac sie do koltunerii. Swoj do swego?
Lud sie szlachtuje udajac, ze nalezy do ligi czytajacych. Kalina kupila sobie Auto z „szyberdachem“. Swiat sie smieje.
Tylko idioci wierzą ze są najbardziej rozumnymi istotami na planecie.
Mam namacalne dowody na to że ludzina została stworzona przez komary jako artykuł spożywczy 🙄
Swoją drogą ciekawe skąd autorzy owego hasła znają upodobania i preferencje poznawczo-estetyczne idiotów?
I czy sami czytali co najmniej „Biegunów”, albo wchodzili na strażacką drabinę?
A poza tym zapomnieli chyba dodać, że książkę można kupić tylko w inteligentnych księgarniach.
Rączka do góry kto przeczytał „Księgi Jakubowe (Toaletowe)” Tokarczuk.
Nikt?
Bo tego k*rwa NIE da rady czytać!
Ale ja przeczytałem, zabrało mi to kilka m-cy.
Dlaczego to zrobiłem?
Szukam polskiej literatury, która niestety nie istnieje.
Czytałem te „Księgi Toaletowe” w szczególnych okolicznościach; jak jadałem sam posiłki, to przy jedzeniu czytałem, brałem ze sobą do sr*cza, i tak po kilka kartek przeczytałem w 3-4 m-ce.
Tej cegły nie da rady czytać ciurkiem, do podróży się nie nadaje.
Żona miała przy łóżku przez m-ce z zakładką w tym samym miejscu.
Autorka Tokarczuk, ale nie tylko ona, bo i jej „korekta” zupełnie zatraciła sens rzeczywistości.
I tak np. główny „bohater” Jakub, Żyd erotoman („leciał” na Jasnej Gorze, tak tej, po trzy panienki naraz), chlał czerwone wino, palił fajkę, pił „kaffe”, ale jak się uśmiechał to miał „piękne białe, zęby” (za sprawa pasty od Rossmanna).
I dalej, jeden Jakuba „bodyguard” Żyd-huzar, odganiając się od żydów (tych z pejsami do j*j) strzela do nich kilkakrotnie z pistoletu. Tylko że jeszcze takich „pistoletów” nie było przez ponad 50 lat.
Zapytany o adres przechodzień w W-wie wyjmuje z kieszeni papier i zapisuje adres.
O k*rwa!
Miał nie tylko notes w kieszeni, ale i gęsie pióro z kieszonkowym kałamarzem a co najważniejsze POTRAFIŁ pisać.
Do Żyda Jakuba po porady przychodzą jeneralowie, magnaci nawet Kazimierz Pułaski, tak, ten co „ma twarz i ruchy kobiety” jak pisze *ebnięta a raczej nie*ebana feministka Tokarczuk.
Osoby w Księgach. Żydzi: piękni, muskularni, wysocy, nadzwyczaj zdolni, bogaci pijący „kaffe” z delikatnej miśnieńskiej porcelany, od ksiąg ich oderwać nie można, bywalcy na carskich, cesarskich, królewskich dworach.
Żydówki oczywiście piękne, niezwykle mądre i zaradne, ale dające d*py na lewo i na prawo. Pewnie dlatego dzisiejsi Żydzi (wielu) ma niebieskie oczy.
Polacy prawie niewidoczni a jak są, to oberwani, przekupni, chciwi, fanatyczni, zapatrzeni we Francję. Polka, jedyna mądra to żona magnata, ale lesbo, która zamyka się z głupią swoją sekretarka na noc w sypialni. Pali fajkę.
Polska to „dziki kraj” zamki, dwory, dworki, pałace zaniedbane wszystkie. Drogi w Polsce okropne, ale po przekroczeniu granicy do Moraw, Austrii ..inny świat. Drogi brukowane asfaltowe jeszcze z czasów Rzymu, tzw. Via Dodupus..
SUMUJĄC
Jest to tania grafomania, a całe ponad 900 str. można zmieścić w 50-ciu.
Upadek Nobla.
A po przeczytaniu zadałem sobie pytanie; po jakiego ch*ja, ja IDIOTA, to przeczytałem.
@Jacek, NH
„Lem do tego stopnia obraził mój rozum”, kiedy czytalem opowiadania pilota Pirxa, ze nigdy nic wiecej z opowiadan Lema nie przeczytalem…
co wlasnie deklaruje na lamach „Loose blues” 🙂 Seleukos
Po sąsiedzku Dariusz Chętkowski tłumaczy (jak to belfer:))) przyczyny istnienia w Polsce „idiotów”. Winien system oswiaty. Ja jednak poszłabym dalej i przypomniała, ze pod jakość uczniów i studentów niszczonych następnie przez Czarnka i jego poprzednikow, podwaliny kładzie dom i płynacy stamtąd przyklad. Ilez jest domow, gdzie nie ma ani jednej książki! Nie ma ksiązek, nie ma zainteresowania nimi u dzieci, checi zajrzenia, co tam jest ciekawego.
Pisze redaktor: „Kiedy do mojego mieszkania przychodzą goście i natykają się od razu w korytarzu na potężny regał z tysiącem woluminów, a przecież to zaledwie skrawek księgozbioru, niektórzy pytają, po co mi tyle książek.”
Znam te pytania, mam tak samo:))) A potem zdziwienie, ze nie musiałam pilnowac dziecka w nauce, bo sam sie pilnował, a potem odcinał kupony od swego „kapitału kulturowego” i odcina do dziś, i to w swiecie szerokim:)))
@ja idiota
22 LIPCA 2022
4:32
Bycie idiotą to wypadkowa wielu zjawisk i przypadków, nie zawsze zawinione przez delikwenta. Ale zeby się chwalic swoim zidioceniem – to juz lekka przesada
@Izydor Danken
21 LIPCA 2022
23:17
Polecam ksiegarnie internetowe, gdzie jest wszystko, i to czasem taniej niz na miescie. Ja zaopatruje sie w „Bonito”, ale jest jeszcze Empik, „Merlin” i inne. Pozycje obcojezyczne mozna zamawiac w Amazonie.
@18karatów
21 lipca 2022
20:47
Jej Bohu, nie wiem. Dlatego pytam.
Borys Godunow?
Rzeczywistość, czyli fabuła książek Olgi Tokarczuk jest w 100% wykreowana, odwrotnie niż w przypadku naszych wcześniejszych noblistów. Ryzykowana jest więc jej teza, że jej książki są nie dla idiotów. W każdym razie, gdy czytelnik szuka prawdy.
Lubię książki Jamesa Clevela. Nie wszystkie. Jedynie te (począwszy od słynnego Króla szczurów), gdzie autor ogranicza się do prowadzenia na raz mniejszej liczby wątków niż (powiedzmy) pięć. Moja żona wręcz przeciwnie, pasjonowała się właśnie tymi jego powieściami, powyżej mojego limitu. Czyli dla mnie nieczytelnymi, bo dawno już zapomniałem na czym stoimy w wątku piątym czy osiemnastym.
Ale to historia. Teraz stan na dziś – nigdy wcześniej nie czytałem Tokarczuk. Dopiero na fali prasowej histerii, że oto Polska znów ma noblistkę, poczułem się i ja i od razu sięgnąłem po publikowany w Polityce tekst wystąpienia pisarki w Akademii. I może to był błąd. Im dłużej czytałem ten boleśnie długi, nudny, wielowątkowy tekst, tym bardziej nie wiedziałem o co naszej noblistce chodzi. Najpierw próbowałem ambitnie dotrwać do momentu gdy watki się zbiegną i przeczytam „światłą myśl”, potem jeszcze walczyłem skacząc po pierwszych zdaniach kolejnych akapitów ale… przyznaję, że poległem. Nie wiem o czym mówiła Tokarczuk na rozdaniu nagród Akademii. Na wszelki wypadek nie czytałem już potem żadnych powieści pani Tokarczuk (nie chciałbym ugruntować swojej opinii o niej) i w zupełności wystarczyła mi konstatacja, że ma ona bardzo fajne dredy. Po co to piszę? Otóż pomimo Clevelovo/Tokarczukowej porażki jakoś nie czuję się idiotą. Więcej – nie obraża mnie też twierdzenie pani noblistki, że jestem debilem, choć przyznaję – to do mnie pisane. Nie uważam też fanów pani Tokarczuk czy wcześniej Clevela za super intelektualistów. Owszem, przyznam że tak po cichu uważam panią Tokarczuk za „zjawisko” porównywalne z czarnoskórym Królem Arturem na Netfliksie, ale generalnie wcale mnie to nie rusza – ma odbiorców? na zdrowie. Ja po prostu jestem gorącym (historycznie) zwolennikiem pisarstwa innego noblisty (Hemingway’a), który w jednym zdaniu potrafił kompletnie opisać człowieka, miejsce akcji i porę roku. Jeśli komuś to nie pasi – jego sprawa. Jeśli ktoś kocha kilometrową „gadanę” – jego sprawa. Polecam każdej stronie zastanowienie się nad starym, bardzo starym powiedzeniem: „pies szczeka, karawana idzie dalej”
Szanowny Profesorze:Przecież pani O.Tokarczuk powiedziała prawdę!! Taka literatura,a zwłaszczaJej literatura, nie jest dla idiotów z tej przyczyny,że oni nic z tego nie zrozumieją. Jej literatura jest przecudowna i głęboko mądra,ale dla przeciętnego czytelnika kryminałów ,jest po prostu trudna i za mądra.
Jeśli idioci,w stylu pana min.Czarnka się obarażają,że Pani O.Tokarczuk powiedziała,co powiedziała,to niech nadal nie czytają Jej książek. To takie proste!!!
Trafiła nam się (Polakom ) genialna i mądra kobieta,to gnojki typu Czarnek,czy min.Kultury (nie będę wymieniał jego nazwiska,żeby mi się komputer nie zawiesił) chcą Ją sponiewierać,bo Ona im nie pasuje do bogoojczyźnianego, kretyńskiego wizerunku polskiej kobiety (wiecznie cierpiącej i wybaczającej i całującej księdza w brudną łapę).
Pani O.Tokarczuk ,to coś więcej,niż E.Orzeszkowa,która pokazywała buractwo polskiego zaścianka.
Pani O.Tokarczuk należą się wyrazy najwyższego uznania, a nie debilne „dyskusje” o polskich idiotach
@ Na marginesie
21 LIPCA 2022
14:16
Te wyniki sa zastraszajace! Jeszcze gorsze niz przypuszczalem 🙁
Ale pewno reprezentacyjne dla calego Zachodu. Pociecha moze byc co twierdzili Amerykanie (w 70-tych latach?), ze do prowadzenia panstwa wystarczy 2% populacji. Oczywiscie byle z tych najbardziej inteligentnych i madrych.
@ ja idiota
22 LIPCA 2022
4:32
A do ktorego stopnia „czytania ze zrozumieniem” bys sie sam zaliczyl?
https://hartman.blog.polityka.pl/2022/07/21/kto-tu-jest-idiota-tokarczuk-i-sprzedawcy-elektroniki/#comment-178269
@ja idiota:
> Rączka do góry kto przeczytał „Księgi Jakubowe (Toaletowe)” Tokarczuk.
Nikt?
Przeczytałem.
W sumie fajnie, że piszesz. Potwierdzasz moją tezę, że Tokarczuk ma rację.
Bo, po pierwsze, zabrakło Ci kompetencji czytelniczych. (Ja nie powiem, że „Księgi Jakubowe” to moja ulubiona lektura. Wrażenia miałem mieszane, ale były miejsca, które wbijały w fotel. Jeśli więc w ogóle nie widzisz pozytywów, to…? No i moje kompetencje czytelnicze są takie sobie, mogłyby być lepsze.)
Bo, po drugie, nie zabrało chamstwa w wypowiedzi. O ile sam brak „kompetencji czytelniczych” jest dość hm… neutralny, bo dobrze je mieć, ale znam i szanuję wielu, których im brakuje. Oni są jednak bezpretensjonalnymi prostymi ludźmi, a Ty jesteś agresywny. Agresja zaś usprawiedliwia już użycie grubszego słowa, jakim jest idiotyzm.
Witold
21 LIPCA 2022
12:22
Wiele lat temu gdy pojawily sie pierwsze automatyczne aparaty fotograficzne, byly od razu pogardliwie okreslane jako „idiotkamerami”. Tak bylo 30-40 lat temu. A dzisiaj?…
I pamietam gdy po katastrofie pod Smolenskiem pod Palac Namiestnikowski niektorzy przynosili znicze w torbach ze znanej sieci z napisem „nie dla idiotow”. Trzeba przyznac ze niektorzy obecni probowali takich upominac… Najwyrazniej chyba nie rozumieli ukrytego przeslania z tej torby…
@ja idiota
Popieram w zupełności pana opinię na temat twórczości naszej noblistki oraz dzielenia przez nią potencjalnych czytelników na tych spod strzechy i tych spod lepszych dachów.
Jako idiotka, a zarazem namiętna „czytaczka” wszelkich rodzajów i gatunków literackich (nie usnę bez książki w ręku), pochłaniam zarówno dzieła noblistów, nie zawsze je podziwiając (np. Jelinek czy właśnie Tokarczuk), jak i dobrą literaturę z nieco niższej półki, w tym kryminały, reportaże, romanse itp. Nie zastanawiam się, czy jestem dla autorów pożądanym odbiorcą, bo to oni są dla mnie, a nie ja dla nich. Nawet, jeśli mają jakieś oczekiwania, nie powinni się z tym obnosić, dyskredytując a priori takich, co „nie dorośli”, nie są w stanie docenić.
Są ludzie o umysłach ścisłych i humanistycznych. Często tak jest, że humanista nie rozumie nauk ścisłych, a umysł ścisły nie jest łasy na literaturę, choćby taką jak Tokarczuk. I to nie znaczy żeby Tokarczuk określiła tych, do których nie dociera jej literatura idiotów. Na własne swoje życzenie przyczyniła się do skutku, który przerodził się w to, co czytamy. Uważam że Tokarczuk wypowiadając słowa, że „literatura nie jest dla idiotów” nie tylko siebie wywyższyła, ale przede wszystkim poniżyła ludzi, którzy czasami więcej dla świata ludzkiego zdziałali, co ona przez swoją literaturę. Nie można tak oceniać ludzi w kontekście literatury.
Prawdopodobnie dobry fizyk kwantowy mógłby to samo powiedzieć o literatach, ale na szczęście tego nie mówi. Tokarczuk ujawniła swój idiotyzm i nic nie poradzę, że takie mam o niej zdanie po ostatnich jej słowach, poniżających ludzi nie czujących się dobrze w literaturze, choćby tej Tokarczuk. Ma to, co o niej się teraz mówi i pisze, na własne swoje życzenie. Po mistrzowsku doprowadziła do skutku nie wiedząc, co to jest ZWIĄZEK przyczynowo-skutkowy. Owszem, dobra jest i dobrze czuje się z literaturą, ale też dobrze byłoby, żeby nie obrażała tych, którzy w tym temacie nie mieli tyle zdolności, co ona. Zasłużyła sobie na opinie negatywne.
Nikt nie jest alfą i omegą, żeby był dobry we wszystkim i dobrze żeby Tokarczuk o tym wiedziała i więcej nie „strzelała” takimi idiotyzmami. Widzę że ma bardzo wysokie ego o sobie i to efekt jej wypowiedzi nie przemyślanej. Od humanistki i literatki oczekuję więcej rozsądku. Marna z niej psychoterapeutka, która do nie przemyślanego słowa doprowadziła i wywołała burzę, a może o to jej chodziło?
Ostatnio coraz więcej znanych ludzi wywołuje skandale w jednym celu – są zapominani i przez skandale przypominają innym o sobie. Uważam że ta droga nie przystoi dobrej pisarce i tym bardziej psychoterapeutce.
Człowiek wyjedzie na trochę i już nie może za wydarzeniami nadążyć.
U nas jest cała seria podręcznikowa self-help z serii „Idiot’s Guide to …”. Od analizy matematycznej do filozofii zen. Bardzo popularna, łopatologiczna i nikt się nie wstydzi kupować. Ale my nie mamy kompleksów.
A lewica odleciała kompletnie. Pochylają się razem z pisem nad biednym uciśnionym ludem ze swoich wyobrażeń.
@ Na marginesie
21 LIPCA 2022
14:16
PS. Jednym z powodow, dlaczego „czytanie ze zrozumieniem” jest trodne, moze byc nastepujacy. Podobno w Niemczech w latach 80-tych(?) byly przeprowadzone badania ile telewidzow rozumie glowne wydanie Wiadomosci. Okazalo sie, ze bardzo duzo ich nie zawsze rozumie. A przyczyna miala byc … gramatyka! Bo uzywano ja „pelnowymiarowo” a nie w wersji light jak w mowie potocznej 😉 Teraz dopasowano sie do odbiorcy (wydaje mi sie).
Ale nie widze potrzeby, aby (powazna) literatura to tez zrobila 😉 Wystarczy, ze juz jest „literatura” w postaci komiksow 🙁
@echo
22 lipca 2022
12:14
Osoba, która nie jest w stanie zapamiętać i prawidłowo napisać nazwiska ulubionego pisarza (James Clavell) faktycznie nie ma co sięgać po książki Tokarczuk.
Zawsze może wrócić do Hemingwaya (daiquiri, whiskey on the rocks etc.) a poza tym dla wtórnych analfabetów wymyślono piktogramy oraz seriale, nudzić się nie musi 😉
„Można twierdzić, że nieczytanie książek noblistki jest objawem głupoty. Co jednak z tymi, którzy spróbowali i im się nie spodobało? A co z Jarosławem Kaczyńskim, który czyta i mu się podoba? Czy ma prawo być uznany za przedstawiciela lepszej części narodu? A może czyta i nawet zachwyca się „z niewłaściwych pozycji”
Agnieszka Holland na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Nowe Horyzonty: „Żeby nie mówić o sobie, bo będę miała jeszcze okazję, a nie jestem narcyzem, który myśli, że ludzie, którzy nie oglądają moich filmów, to — nie daj Boże — jacyś są… niedobrzy”
„nie dla idiotów”
A może noblistka użyła tego zwrotu w ramach product placement, w sposób podstępny promując pewna firmę
reklamującą tym hasłem sprzedawany przez nią sprzęt
elektroniczny? Powiedzmy sobie szczerze — noblowska kasa to nie są duże pieniądze w dzisiejszych czasach i kobiecina musi dorabiać.
A tak serio, to jakkolwiek uważam, że w publicznych wystąpieniach pani Tokarczuk winna może zawczasu przemyśleć zarówno treść jak i formę wypowiedzi, to jakoś nie doznałem specjalnego wstrząsu z powodu jej inkryminowanej wypowiedzi — ot niezręczność, która się każdemu (na przykład firmie od elektronicznego sprzętu, której jakoś nikt nie wysyła z tego powodu na szafot) może zdarzyć i nie ma co z tego powodu wytaczać armat. To co mnie raczej zaszokowało przy okazji tego incydentu, to ten cały bezmiar jadu, jaki przy tem w jej kierunku wyemitowano i to właściwie ze wszystkich nor polskiego piekiełka, od lewa na prawo. Choć właściwie nie powinno to być zaskoczeniem — dokładnie to samo błocko bluznęło przy okazji poprzedniego Nobla dla Szymborskiej. Nie było to zapewne zamiarem ani samych
noblistek, ani komitetu przyznającego nagrodę, ale przy tej okazji odsłoniły się po raz kolejny i nie wiadomo już który ponure ciemne odmęty natury polskiej. Nie wiem czy znalazłby się jakiś autor, który dokonałby takiej wiwisekcji lepiej w formie literackiej. To zresztą jest zajawisk, którym nie literatura ale jakaś dziedzina psychosocjologii natręctw zbiorowych powinna się zajmować.
Zaś dla tych, którym się pisanie Tokarczuk, czy kogokolwiek innego nie podoba, rada: nie podoba się nie czytaj. Akurat nieczytanie Polakom wychodzi całkiem udatnie.
@Witold
21 LIPCA 2022
12:22
„Dodam, że w Niemczech sprzęt elektroniczny, artykuły AGD reklamuje się raczej uroczym słowem „idiotensicher” co w wolnym tłumaczeniu oznacza, że nawet największy debil nie jest w stanie tego sprzętu”
To jest nieco inn wersja od dawien dawna obowiązującej w branży reguły, wg której:
„sprzęt powszechnego użytku powinien być dziełem geniusza, który potrafi obsłużyć każdy idiota”.
A poza tym Olga Tokarczuk wielką i głęboko wnikającą w ludzką egzystencje pisarką jest.
Z drugiej strony patrząc na świat fikcji w powieściach Olgi Tokarczuk, to ja powiedziałbym tak, że autor pisze nie dla idiotów. Dlaczego? Bo jest to świat na który tylko idiota może się godzić. Tak jak w przypadku przemocy domowej lub innych toksycznych relacji z psychopata. Tyle, że tutaj mamy kontekst szerszy, społeczny. I tutaj mamy też owe ryzyko o którym wcześniej napisałem, że powieść nie realistyczna, nie pokazująca genezy, może łatwo czytelnika, subwersywnie, wyprowadzić na manowce.
W komentarzu który ktoś tam nie zaakceptował pisałem, że Olga Tokarczuk jest dobra pisarką ( czytałem Prawiek i Biegunów) jeszcze przed Noblem, ale jakoś wypieków na twarzy nie miałem. Bardzo prawny rzemieślnik.
Kiedyś byłem pod wielkim wrażeniem powieści Odojewskiego „Zasypie wszystko zawieje”. Mniejsza o fabułę, ale narracja wydawała mi się naprawdę odkrywcza.
Giedroyc był ponoć pod wielkim jej wrażeniem.
I kiedyś, w trakcie lektury listów Miłosza do szefa Kultury napisał On coś takiego:
„A Odojewski i jego powieść którą się tak zachwycasz? Dobra, ale nic więcej.
Takiej literatury pisze się dzisiaj na świecie na pęczki”.
I myślę, że ranga pisarstwa Olgi Tokarczuk jest podobna. Sprawna, z dobrze opanowanym warsztatem i o słusznych poglądach na wiele publicznych spraw autorka.
18karatów
22 LIPCA 2022
17:20
„dla wtórnych analfabetów wymyślono piktogramy”
Tak dla ciekawości. W piktogramach jest więcej treści niż w słowie. Piktogramy (moim zdaniem) stworzono po to by rozumieli wszyscy. Co do słowa jest troszkę inaczej – najczęściej jawnie pokazuje wywyższanych i poniżanych i to właśnie uczyniła Tokarczuk, poniżając (chamsko) innych. Nie musiała użyć słowa idiota – wystarczyło niekompetentny z literatury. Zapewniam że najczęściej literaci są niekompetentni z fizyki i nie słyszałem żeby literatów (fizycy) nazywali idiotów.
Tokarczuk ma to, co teraz wokół jej się dzieje ( z lewa i z prawa)na własne życzenie.
Pisze dobrze, ale zachować dobrze nie potrafi, niestety.
Wszyscy jesteśmy jeszcze idiotami i dobrze byłoby żebyśmy o tym wiedzieli, nie poniżając się wzajemnie, tak jak to uczyniła Tokarczuk i nie tylko. Poniżanie wzajemne nam w kraju nadwiślańskim najlepiej wychodzi. Obojętnie czy to noblista czy inny. Blogi tego też dowodem. Podobno ryba psuje się od głowy – jakie elity polskie tacy będą i są Polacy.
Pani „mag”
Teraz proszę sobie wyrazić tego kogoś podejmującego się tłumaczenia tej „cegły”. Miło mi, że podziela Pani moja opinie. Kiedyś przepadałem za różnymi takimi szpiegowsko-kryminalnymi „tygrysami”, ale te Netflixy różne teraz kręcą co się da. Pewnie niedługo sfilmują książkę telefoniczną.
Pani Kalino,
dziękuje za komplement. Swój swego zawsze pozna.
Drogi Panie/Pani PAK,
chętnie powrócę do „Ksiąg Jakubowych” pod wskazany przez Pana/Panią fragment tak, aby i mnie „wbił w fotel”. Jak do tej pory, jedyne książki „które mnie wbijają w fotel” są zwykle o tematyce sensacyjno-fikcyjnej, ale przyznaje, że takich prawie nie czytam.
Moja uwaga jest skierowana głównie na non-fiction opisującą obecną sytuację geopolityczną Europy i USA, oraz opracowania historyczne, a dla rozluźnienia czytam takich autorów jak: Stephen Hawking, Carl Sagan, Brian Greene, itp., i zapewniam, że potrafią „wbić w fotel”.
Co do mojej tzw. kompetencji, hmm…
Nie jestem krytykiem literackim, nie jestem krytykiem filmowym, nie jestem koneserem win, itp., oznacza to, że są książki, które do mnie „mówią”, podobnie filmy, wina znam tylko takie, które mi „smakują” i takie, które nie.
A czy Pan/Pani posiada w swoich zbiorach wspomniane „Księgi”?
A co by Pan/Pani PAK poleciłby mi na poprawę moich „kompetencji”?
Tokarczuk dała ” delikatnie ” to zrozumienia, że jak ktoś nie przepada za jej dziełami to jest idiotą.
Wyczucie godne noblistki
tej nowej ery…
Jest całkiem sporo idiotów wśród chwalących i czytających Tokarczuk.
W Polsce wciąż pokutuje ten postszlachecki trynd…kompleksy i aspiracje wśród tych pochodzenia wiejskiego by przynależeć, choćby na pokaz do tych ” lepszych”
Panie Profesorze!
Mówiąc językiem Pana Profesora (chodzi o niezrozumiałość czyli „uczoność”), ale można powiedzieć, że subwersywny (wywrotowy) dyskurs Pana Profesora spauperyzował się.
1. Po co mieszać do tego Prawdę, którą głosi jedynie wiara katolicka. Piszę to jako mistyk świecki – po zawołaniu i wybraniu – czyli głupi.
„A przecież idioci powinni chcieć! Wszak Kościół naucza, aby stawać w prawdzie i przyjmować wyroki Boże. (…) Nie wiedzą jeszcze, że obelżywe epitety nadają się na godną nazwę dla ciepiących poniżenie. To się nazywa subwersja (…)”.
Potwierdzam to stwierdzenie, bo są to próby prowadzące do świętości…bardzo trudne do przyjęcia, gdy ubliża się naszemu wspólnemu Ojcu Prawdziwemu (mnie nie można obrazić).
Boleję nad głupotą funkcjonariuszy NIL i OIL, którzy opowiedzieli się za mądrym psychiatrą, który ściął krzyż i zdemolował pomnik patrioty. Ze mnie zrobiono głupca (sowiecka psychuszka), co jest na blogu Pana Profesora. https://hartman.blog.polityka.pl/2022/02/03/czas-juz-zlikwidowac-izby-lekarskie/
Jak chlałem, grałem w pokera i zaczepiałem dziewuszki jak Trzaskowski, a nawet nosiłem czerwony sztandar 1 Maja (komuniści i agentura łapali flagi biało- czerwone)…byłem normalny. Z tego wynika, że Pan Profesor nie jest głupi…jak pisze.
2. Wszystko kończy atak na szczyt apogeum wiary katolickiej: „Owszem, czasami znajdzie się jakiś kozioł lub koziołek ofiarny, ale tego się wszak rytualnie zarzyna i znów go nie ma”.
Chodzi o Eucharystię czyli Duchowe Ciało Zbawiciela (Cud Ostatni), które porównuje Pan Profesor do baranka dającego się zabić. Przecież Zbawiciel mógłby zejść z krzyża, ale wówczas nie moglibyśmy wracać do Ojczyzny Prawdziwej.
Pan Profesor głosi, że trafi do grobu negując posiadanie duszy, a to jest dla mnie głupota!
https//:www.wola-boga-ojca.pl
Kto jest idiotą? Dopytuje się autor. Mój sumik idiotą nie jest. Nigdy nie powiedział nic głupiego, a nawet całkiem mądrze łypie ślepkami przez szybkę akwarium.
Pani Olga Tokarczuk powiedziała co chciała. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Pisze na tematy ją poruszające, budując fabułę tak jak potrafi. Skoro jest noblistką to na to zasłużyła. Przeszła do historii literatury. Aktywnie uczestniczy w życiu kulturalnym, bo widocznie nie chce zamykać się tylko w roli twórcy. Nikt jednak nie musi jej sądów traktować jako graniczne i nie podlegające dyskusji. Nikt też nie musi czytać jej powieści. Jeśli czyta bo ma z tego „intelektualną ucztę” to świetnie. Jeśli czyta bez zachwytu, ale do czegoś aspiruje, to niech się męczy (nic mi do tego). Jeśli nie czyta, to widocznie nie potrzebuje, albo nie wie, że ktoś taki jak pani Tokarczuk powieści napisała (też nie będę się tym przejmowała). Czy święte oburzenie „mędrców” w jedną stronę i „idiotów” w drugą na cokolwiek wpłynie? Moim zdaniem nie. Idioci huknęli pięścią w stół dając do zrozumienia, że nie do nich taka gadka i już. Pani Tokarczuk zapewne pisze kolejną powieść, a jej wydawca liczy na kolejne zyski ze sprzedaży. Fora internetowe zapełnione komentarzami, serwisy informacyjne mają „newsa”. Tylko mędrcy z niezadowoleniem wzdychają ze swojego intelektualnego Olimpu nad marną kondycją umysłową współczesnej populacji. A tu za chwilę jakiś „idiota” czym błyśnie, albo jakiś „mędrzec” okaże się głupcem. Życie. Nasuwa mi się jednak taka konkluzja, że idioci są jednak mniejszymi idiotami niż mędrcy, bo już zajmują się czymś innym (ważnym dla siebie) i nie obchodzi ich co sądzą mędrcy i ta Tokarczuk. Mędrcy natomiast myślą, że swoimi „światłymi” uwagami zmienią coś w myśleniu lub bezmyślności idiotów i mielą temat bez końca, a mogliby w tym czasie robić coś naprawdę pożytecznego. Ja też jestem nierozsądna bo komentuję coś co powinnam zbyć wzruszeniem ramion.
@Izydor Danken
22 LIPCA 2022
19:38
@ja idiota
Panów wpisy dały mi do myslenia. Nie w ogole myslenia, gdyz jestem „myslaca kobitą”, ale głębszego, o gustach literackich. Olgę Tokarczuk wielbie od lat 90-ych, od jej powiesci „Podróż Ludzi Ksiegi”. Mam na półkach i przeczytałam prawie wszystko: powiesci, ze zbiorów opowiadań umkneły mi tylko „Opowiesci wigilijne”. W mojej ocenie nie sa równe, ale trudno, zeby kazda powieść pisarza byla arcydziełem. „Empuzjon” chyba nie jest, „Bieguni” jak najbardziej. Z wpisów na blogu dowiedziałam sie, ze Lem uwazał pania Olgę za grafomankę. Przyjmuję do wiadomosci, ze Lem pisarzem wielkim był, niemniej sama tego nie stwierdziłam, gdyż nie moglam przebrnąć przez zadna z jego powiesci i dalibóg nie wiem, skad te zachwyty. Bardzo lubilam wszystko, co wychodziło spod pióra Umberto Eco, zachwycałam sie, jak wszyscy, powiescia „Imie Róży”, którą jednak świetny krytyk Artur Sandauer skrytykował jako miałką i bez głębszego znaczenia. I doszłam do wniosku, który przedstawiam: pani Olga pisze dla ludzi, którzy jej książki potrafią przeczytac ze zrozumieniem, a następnie dokonać literackiej analizy i przyjąć lub odrzucić. A wiec pisze równiez dla tych, którym jej książki sie nie podobaja, ale umieją swoja opinie uzasadnić!
Proponując stosowanie się subwersji, chyba niechcący obrazi pan jeszcze bardziej idiotów, jak doczytają się w Wikipedii z jakiej dziedziny nauki zostało zaczerpnięte.
@Ada Ja,
alez prosze pisac!
Pani glos, to powiew swiezego powietrza w tej (Pani wybaczy) g… o burzy.
Pieprzy jak Zaremba… wygodna czyli poręczna fraza na określenie wypocin tumanowatych…
Ostatnio produkcja wypocin jakby wzrosła za sprawą upałów i… tokarczukowych „idiotów”:
„Nigdy nie oczekiwałam, że wszyscy mają czytać i że moje książki mają iść pod strzechy. Wcale nie chcę, żeby szły pod strzechy. Literatura nie jest dla idiotów” – powiedziała pisarka…
Od razu ca 90% Polaków – w tym wielu spod strzech „miasteczek Wilanów” na suburbiach miast poczuło się urażonych, a wyrobnicy klawiatury – zawodowcy i amatorzy – pędzą tokarczukowy bimber na wyprzódki i sprzedają swoje „oceny” noblistki gdzie się da.
Czyli w większości pieprzą jak Zaremba…
Albo pieprzą jak Falicz…
Pytanie….czy sztuke, literature koniecznie trzeba rozumiec ? Czy wystarczy czuc ?
Lub stosowac ja c jako suplement, aby zasnac?
polecam komentarz Jerzego Sosnowskiego w „Tygodniku Powszechnym”:
https://www.tygodnikpowszechny.pl/gra-na-dwoch-stolikach-dla-kogo-pisze-olga-tokarczuk-176792?fbclid=IwAR0SoVhHTL9DT8QqHn8RAb_VAzl1SXEgzNKXtbZjA9cDBI5DTZVBat3NJL8
@ ja idiota
22 LIPCA 2022
21:18
Tokarczuk nie „wbija” tak jak „Stephen Hawking, Carl Sagan, Brian Greene, itp.,”?
„Genialny” (zeby nie powiedziec idiotyczny) pomysl porownywac literature fachowa z klasyczna literatura 🙁
Nie jestem wybitnie oddanym fanem twórczości Pani Olgi, ale akceptuje ten rodzaj literatury, chociaż nie stawiam jej książek na pólkach z ulubionymi, czyli nie Nobel, ale nagroda Nike tak, ewentualnie jakiś dyplom uznania wręczany osobiście przez szefa resortu kultury. Opcja polityczna w tym przypadku raczej bez znaczenia.
Przy tej okazji czasami zadaję sobie często pytanie: jak nie Tokarczuk to kogo z Polaków widziałbym jako bohatera uroczystości w Oslo, czyli czyje dokonania literackie cenię najbardziej?
Z żyjących Myśliwski i chyba Chwin.
Jak widzę ich szanse?
Myśliwski z racji wieku może się raczej nie doczekać, ale Chwin…?
Myślę, że ma szanse. Liczę trochę na lobby niemieckie. Chwin jest gdańszczaninem ( ale nie rodowitym) i jako pewien kontrapunkt wobec noblisty Guntera Grassa ( też związany w Gdańskiem) i jego polskie spojrzenie na Gdańsk byłoby dodatkowym atutem, czyli Gdańsk widziany oczami laureatów literackiego Nobla…ktoś napisze kiedyś jakąś przejmującą książkę.
Problem z Chwinem może być jednak taki, że lubi mieć swoje zdanie i nie bardzo ma ochotę podawać swoje prawdy w języku politycznej poprawności. Może nie jest to ktoś w rodzaju noblisty Petera Handke, czy Rymkiewicza, ale czasami tworzy frazy, czy konstruuje obrazy naprawdę obrazoburcze, a Chwina „Srebrzysko” to jak dla mnie książka odpowiadająca swoim ciężarem gatunkowym chyba „Przedwiośniu” Żeromskiego, czyli naprawdę bardzo gorzka. Przypominam, że fabuła „Srebrzyska” powstała na kanwie głośnej swego czasu historii z Krzysztofem Piesiewiczem w roli głównej.
W tym momencie w kontekście tytułowych idiotów muszę przytoczyć fragment pochodzący właśnie ze „Srebrzyska”. Jest naprawdę mocny:
„Oto parę miesięcy gazeta X zmieniła właściciela. Nowym został koncern NVP. Gdy po tygodniu w redakcji pojawił się elegancki przedstawiciel koncernu, trzydziestoletni młodzieniec w angielskim garniturze, opalony na brąz podczas niedawnego urlopu w Jamajce czy Dominikanie, wygolony wypachniony, ostrzyżony, natarty kremami, całą redakcję od razy wywiózł na polską wieś. Tam zatrzymał samochód pośród błotnistej drogi. Z naprzeciwka nadjeżdżał właśnie chłopski wóz ciągnięty przez brudnego konia. Na wozie słaniał się pijany chłop z ogryzkiem papierosa w zębach, nieprzytomnie wymachując batem. Z kieszeni wystawał mu butelka – Popatrzcie uważnie i zapamiętajcie to sobie na zawsze – krzyczał młody elegancki szef koncernu NVP do redaktorów i redaktorek stłoczonych w mikrobusie – To dla takich jak on robicie gazetę! Tylko dla takich! Tylko! – wyciągniętym palcem kierował w pijanego chłopa”.
@Ada Ja
23 lipca 2022
5:06
„Ja też jestem nierozsądna bo komentuję coś co powinnam zbyć wzruszeniem ramion.”
Ależ niech Pani nie będzie taka nierozsądna i nieromantyczna i się wzruszy ramionami.
Kalina
Dzięki za link. Uważam, że każdy interesujący się w jakikolwiek sposób tematem poruszonym przez prof. Hartmana, powinien przeczytać wypowiedź Jerzego Sosnowskiego, który prowadził ten wywiad z Olgą Tokarczuk. Wyjaśnia w zasadzie wszystko.
Ale trzeba chcieć przeczytać ten tekst ze zrozumieniem.
Panie Profesorze, jedynie słowo na marginesie,
Nie ukrywam, że z pewną obawą, a nawet z trwogą, obserwuję dyskusję na forum pod Pańskim powyższym felietonem i wypowiedzią naszej noblistki, Olgi Tokarczuk. Otóż chwilami odnoszę wrażenie, że przesłanie, które Pan zawarł w swoim felietonie – nieubłaganie … wymyka się spod kontroli. Niestety.
I nie tylko z tego powodu, że wśród komentujących, profesjonalni krytycy literaccy zapewne stanowią mniejszość.
Epatowanie, żeby nie powiedzieć – szokowanie, określeniami typu: „idiota”, „idioci” itp. zaczyna przekraczać granicę dobrego smaku. A to naprawdę, nie wróży najlepiej dla dyskusji. Wiem, że niektórzy blogowicze, w sytuacjach, kiedy można szokować na forum, to czują się jak ryba w wodzie, bądź jak bokser na ringu lub zapaśnik na macie.
Pewnie uważają, że mają do tego nieskrępowane niczym prawo. Tylko czy są CORRECT wobec pozostałych komentatorów?
Nie wskażę palcem, każdy potrafi samodzielnie ich wyłowić.
Komentarz tej treści zamięsciłem pod tekstem o idiotach, ale jego miejscem docelowym był ten tekst Gospodarza:
A ja, byłem kiedyś naprawdę niezłym filosemitą, a teraz mi jakoś przeszło. Chyba bardziej refleksyjnie podchodzę do problemu relacji etniczno-plemiennych w kontekście historyczno-kulturowo-martylogicznych praktyk .
Nie wiem, czy nie jest to nieco kontrowersyjny projekt, ale mam pomysł którego realizacja mogłaby zapobiec różnego rodzaju przejawom wzburzenia, czy innej osobniczej nadekspresji – takiej jaką mamy do czynienie w przypadku powyższego tekstu, ale chodzi raczej o wzburzenie, niż nadekspresję
Marzy mi się jakiś globalny i uniwersalny projekt wzorca w którym zawarta byłoby – czarno na białym – lista poczynań, czy aktów kulturowej samorealizacji ( kierowanych jednak na zewnątrz) osób, społeczeństw, narodów, struktur politycznych ponadnarodowych, który to wzorzec sprawiłby, że jego wypełnienie dawałoby gwarancję nie bycia narażonym na słowa i teksty surowej krytyki ze strony tych, którzy czują, że ich świat symboli, wartości, pamięci nie jest należycie uszanowany przez innych.
Mam tu na myśli sprawy prozaiczne, czy wręcz banalne, ale też takie które mają szczególny walor symboliczny.
Z banalnych mam na myśli na przykład rodzaj odzienia wierzchniego( myślę, że ważne byłby kolor garniturów, czy żakietów), fryzur szczególnie jeżeli chodzi o kobiety, czy w takich uroczystościach mogą uczestniczyć swoim państwu ulubione zwierzęta. Jeżeli miałyby byś składane kwiaty, to czy ich liczba miałaby mieć jakieś znaczenie, a może ich kolor mógłby przywoływać jakieś wspomnienia z przeszłości i lepiej zamiast czerwonymi różami, wieniec udekorować bzem w tonacji lila.
Z rzeczy bardziej ważkich, myślę że powinno zostać określone jak poważne persony polityczne winny stać na czele takich delegacji przed miejscami pamięci.
Czy wystarczy pracownik biura poselskiego, czy może jednak wieniec powinien złożyć jednak osobiście sam pan poseł, a może poseł z małżonką i najbliższą rodziną.
Wydaje mi się, że winno być doprecyzowana liczebność załóg i ranga zakładów pracy z których obowiązkowo delegacje złożą wieńce udekorowane szarfą.
A co ze szkołami, wyższymi uczelniami, może nawet starsze grupy przedszkolne.
Jak widać sytuacji na tle których mogło by dojść do emocjonalnych reakcji i gorszących komentarzy jest naprawdę wiele, dlatego jeszcze raz upominam się o jakiś parafowany przez członków ONZ dokument, który te wszystkie sprawy ustalił by w końcu raz na zawsze.
Z powyższych tekstów proszę opublikować oczywiście tylko jeden.
@ja idiota:
> chętnie powrócę do „Ksiąg Jakubowych” pod wskazany przez Pana/Panią fragment tak
Po pierwsze, czytałem parę miesięcy po ukazaniu się, a ja czytałem dla przyjemności, nie robiąc notatek. Pamiętam, że chodziło o przeskok w narracji, podczas podróżowania bohatera. Ale w „Księgach Jakubowych” dużo się podróżuje.
Po drugie, trochę to jakbym powiedział, że to maźnięcie pędzlem w „Damie z gronostajem” jest genialne, a Ty byś poprosił bym pokazał które, bo przyjdziesz z lupą i je sobie obejrzysz. Nic nie istnieje poza kontekstem. Literatura to taki sernik, gdzie nie wyjada się rodzynek 😉
> Moja uwaga jest skierowana głównie na non-fiction opisującą obecną sytuację geopolityczną Europy i USA, oraz opracowania historyczne, a dla rozluźnienia czytam takich autorów jak: Stephen Hawking, Carl Sagan, Brian Greene, itp., i zapewniam, że potrafią „wbić w fotel”.
Moja często też. I skłania do notowania. Ale nie wbija w fotel.
Ja mam wrażenie, że Pana/Pani problem jest bardzo głęboki. Ja przynajmniej rzadko widzę coś więcej niż poprawność w formie literackiej dzieł non-fiction (OK, Tochman potrafił mnie wbić w fotel) — tam chodzi głównie o treść. Jeśli się nie widzi efektu leżącego w formie, to trochę jakby mówić o mówić o kolorach z kimś kto ich nie dostrzega… Przykro mi 🙁
> oznacza to, że są książki, które do mnie „mówią”
OK. Ale po co wyrażać od razu nie wiarę, że niektóre książki przemawiają do innych?
> A czy Pan/Pani posiada w swoich zbiorach wspomniane „Księgi”?
Księgi Jakubowe? W wersji elektronicznej — głównie na Kindlu czytam. Ma podświetlany ekran — ważna rzecz, gdy czyta się w półmroku.
> A co by Pan/Pani PAK poleciłby mi na poprawę moich „kompetencji”?
Tokarczuk wymieniając te swoje cnoty czytelnicze mówi o „wrażliwości”. Powiedziałbym więc: próbować coś ambitniejszego z wrażliwością. Nie zniechęcać się. Pamiętam jak bardzo bawił mnie „Ulisses”, choć prawie nic z niego nie rozumiałem. Cieszyłem się, po prostu, językiem. Więc nie trzeba ogarniać, trzeba się „otworzyć”.
Gdybym miał zadawać ćwiczenie, to mając w pamięci Tochamana — zadałbym lekturę antologii „100/XX” z polskimi reportażami pod red. Szczygła. Literatura faktu, bardzo różne ujęcia, bardzo różne style literackie. Niektóre ewidentnie do mnie „nie przemawiały”, a inne „wbijały w fotel”. Można sobie w dwóch-trzech tomach (pytanie, czy dodatkowy też, czy nie) nieźle wyrobić opinię o własnych gustach literackich i sposobach pisania.
PS.
Oj, erratę bym zrobił… Bo zrobiłem błędy, których nie wypada popełniać czytającym…