Dziwna moda na stoicyzm
Każdy by chciał w kłopotach zachowywać stoicki spokój. Lepsze opanowanie niż histeria. To pewne. Żadna to filozofia, a jednak frazeologizm „stoicki spokój” działa jak słup ogłoszeniowy, na którym reklamuje się starożytny grecko-rzymski system. Jest coś takiego w stoicyzmie, co sprawia, że wciąż, jak przed dwoma tysiącami lat, wielu ludziom wydaje się atrakcyjną odskocznią od chrześcijaństwa. Niesłusznie. To nie jest taka piękna filozofia, jak ją malują. Warto czytać „Rozmyślania” cesarza Marka Aureliusza, lecz nie warto strugać stoika. Wbrew licznym propagatorom (działającym również w Polsce) stoicyzm to nie jest filozofia na nasze czasy.
Mody filozoficzne najczęściej nie są zbyt „retro”. Była moda na Marksa, na Nietzschego, ale to niemalże nasi współcześni. Była też moda na Sartre`’a, na Derridę – obaj to filozofowie XX wieku. Ale żeby wracać do takich staroci jak stoicyzm? Chociaż raz już tak było. Stoickim wierszem „Dezyderata”, napisanym w 1927 r. przez Amerykanina Maxa Ehrmanna, zachwycało się pół świata. A jednak trudno wyobrazić sobie bardziej niewspółczesną ideologię niż owa prywatno-publiczna doktryna dekadenckiej epoki schyłku greckiego świata, umierającego w objęciach rzymskiego imperializmu. Hegel pisał o stoicyzmie w „Fenomenologii Ducha”: „Jako ogólna forma ducha światowego stoicyzm mógł wystąpić tylko w okresie powszechnego strachu i zniewolenia, ale również kultury ogólnej, która kształtowanie ducha wzniosła na poziom myślenia” (tłum. Św. F. Nowicki). W myśleniu zrobiliśmy chyba postępy. A strach i zniewolenie? Bywało gorzej.
Dziwaczną recydywę tej filozofii komplikuje dodatkowo podpieranie się w tym wszystkim rywalami stoików, czyli uczniami Epikura. Owszem, stoicyzm i epikureizm wyrastają z jednego pnia, niemniej są to doktryny wykluczające się wzajemnie. Widocznie synkretycznym umysłom naszych czasów to niestraszne. Ważne, że różnej maści starożytni „uczą, jak żyć” i można takie czy inne spostrzeżenia o życiu poprzeć ich autorytetem, zaprawiając to antyczną anegdotą oraz, koniecznie, „praktycznym przykładem z naszego życia”.
O kim mowa?
Stoicyzm to nazwa nurtu filozoficznego powstałego w III w. p.n.e. w Atenach. Nazwa wywodzi się od słowa stoa, oznaczającego budynek bramny w murach miasta. Każdy może sobie zobaczyć na jednej z gwarnych uliczek pod Akropolem dziurę w ziemi – wykopaliska w miejscu, gdzie Zenon z Kition stworzył swoją szkołę. Być może pochodził ze Wschodu, być może nawet był Żydem. Kto wie, czy stoicyzm nie był pierwszym bardzo pośrednim zetknięciem kultury greckiej z tradycją hebrajską. To tylko dywagacje.
Pewne jest, że kilka stuleci później ruch umysłowy zapoczątkowany przez Zenona, Chryzypa i Kleantesa wywarł ogromny wpływ na wyobraźnię chrześcijańską i chrześcijańskie doktryny, jakkolwiek odrzucenie stoicyzmu razem z całą ideologią państwową Imperium Romanum, na doktrynach stoickich opartą, było niezbędnym warunkiem ukształtowania się nowej, chrześcijańskiej tożsamości. Powiada się, że chrześcijaństwo jest syntezą religii żydowskiej z filozofią grecką. W pierwszym rzędzie było judaizacją platonizmu albo platonizacją judaizmu. Jednak gdy chrześcijanie poznali inne greckie filozofie, ochoczo je na swoje potrzeby adaptowali. Tak było ze stoicyzmem, a później, w dojrzałym średniowieczu, z arystotelizmem. Ciągle żyjemy w długim cieniu jerozolimskiej Świątyni i ateńskiego Akropolu. Czym bardziej zmierzcha słońce cywilizacji Zachodu, tym bardziej złowrogo wydłużone i koślawe są te antyczne cienie.
Stoicyzm opierał się na doktrynie fizycznej, mówiącej, że świat jest jedną, ciągłą materialną Naturą, przepojoną eterycznym tchnieniem Ducha. Cząstką boskiego ducha (logosu) jest każda dusza ludzka. Istotą świata jest rozum i harmonia. Dlatego tylko przez jasność umysłu i zapanowanie nad chaosem uczuć można osiągnąć jedność z prawdziwym bytem, a tym samym spokój i szczęście. Rozumność, cnota i szczęście są jednym. W nich jest cel i dobro człowieka. Cała reszta to pozory i ułuda.
Jedność rozumu w świecie sprawia, że wszelkie różnice stają się nieistotne. Wszyscy razem stanowimy powszechną rozumną ludzkość i wszystkich nas obowiązuje ta sama racjonalność i oparta na niej etyczność. Jej podstawą jest niepodległość wolnego i rozumnego człowieka wobec silnych emocji, nieprzywiązywanie się do rzeczy doczesnych, sprawiedliwy i bezstronny osąd spraw, rzetelność w działaniu, zdolność do pogodzenia się z losem i poprzestawania na tym, co nam przeznaczone. Afirmacja świata i własnego losu wynosi człowieka ponad okoliczności życia i wyzwala ku wszechświatowej mądrości. Ideałem stoików był doskonale opanowany, przenikliwy, do cna logiczny i niezależny mędrzec. Łagodny, niezawodnie roztropny i szczęśliwy.
Ów mistrz skupia się na życiu wewnętrznym, ignorując rzeczy, na które nie ma wpływu i które nic dla jego cnoty i rozumu nie znaczą. Kto ma siebie, ten ma Boga, rzec by można. Ideał stoickiego mędrca stał się, obok „męczennika za wiarę”, drugim najpopularniejszym wzorcem osobowym odzwierciedlanym przez chrześcijańskiego świętego. Święty jest wszak człowiekiem uniwersalnym, wolnym od prywatnych interesów i egotycznych namiętności. Jego misja jest powszechna, a jego miejscem – cały świat, czyli Państwo Boże.
W nazwie Kościoła katolickiego, tj. „powszechnego”, zaklęte jest to stoickie dziedzictwo. Chrześcijanie na Zachodzie byli przywiązani do myśli, że gdy już wszystkie ludy uwierzą w Chrystusa, Onże zstąpi po raz wtóry z niebios, by królować na całej ziemi. Stąd „katolicyzm”. To bardzo stoickie. Chrześcijanie wschodni natomiast skupiali się na tradycyjnej żydowskiej idei prawa – świat istnieje dzięki sprawiedliwym, którzy przestrzegają nakazów Pisma. Jezus wróci, gdy wierni wypełniać będą swe powinności. Dlatego woleli mówić o sobie, że są „ortodoksyjni”, co później w staroruskim brzmiało „prawosławni”, a po polsku znaczy „prawowierni”.
Stoicy nie byli szczególnie religijni i właśnie dzięki temu pozostawiali dużo miejsca na religijną interpretację swych doktryn. Jedna z nich mówiła o wielkiej przemianie, jaką musi przejść człowiek, by wyzwolić się od żądzy dóbr pozornych. Łatwo było tę przemianę zinterpretować jako zawierzenie Chrystusowi. Bardzo, ale to bardzo „poganie” przydawali się chrześcijanom. Jak z ruin zburzonych greckich świątyń budowano kościoły, tak z fragmentów greckich doktryn składano chrześcijańskie teologie – ariańską, katolicką, wreszcie i prawosławną. Doktryny te miały raz na zawsze pogrążyć „pogaństwo”, lecz jak tu skutecznie wyrzec się własnego dziedzictwa? Taki św. Augustyn na przykład. Prawie wszystkie jego tezy filozoficzne dają się odnaleźć w greckim neoplatonizmie i stoicyzmie właśnie. Nawet Duch Święty z chrześcijańskiej Dwójcy jest dziedzicem stoickiego logosu i stoickiej pneumy, czyli logosu działającego w przyrodzie. A gdy Jezus awansował na tron Boży i narodziła się w myśli chrześcijańskiej Trójca Święta, te dwa stoickie pojęcia były jak znalazł. Chrystus został kosmicznym logosem, a Duch Święty, choć niematerialny, przybrał cechy pneumy – tchnienia ożywiającego świat i przepajającego go swoją boską wszechobecnością. Choć czczony i wyobrażany na modłę orientalną, Jezus otrzymał teologiczną rangę greckiego Hermesa, a do tego jeszcze grecką twarz Aleksandra Macedońskiego. Jako Bóg otrzymał też stosowny rodowód, i to znów w typie greckim – przypisano mu dziewiczą Matkę.
Z upływem stuleci Jezus stopniowo prawie całkiem utracił swą żydowską tożsamość; pamiętano jedynie o tym, że był obrzezany. Odzyskał ją całkiem niedawno, a i to nie we wszystkich Kościołach chrześcijaństwa. Na orientalnym „drzewie życia”, czyli krzyżu, od kilku tysięcy lat symbolizującym więź między Ziemią i Niebem, wciąż widzimy święte zwłoki pięknego Macedończyka, a nie żydowskiego kaznodziei, studiującego Torę w jerozolimskiej Świątyni. Jako kapłan ma nakrycie głowy. Ale jest nim parodiująca rzymski wieniec dębowy cierniowa korona. Zdumiewający splot powikłanych związków kulturowych i symbolicznych. Wróćmy jednak do stoików.
Uniwersalizm stoicki, wynikający z panteistycznej metafizyki i racjonalistycznej etyki, był więc prefiguracją uniwersalizmu chrześcijańskiego. Pewnie gdyby nie stoicy, greccy chrześcijanie epoki aleksandryjskiej nie wpadliby na to, żeby nawracać wszystkich łącznie z barbarzyńcami. Trzeba było sporo wyobraźni, aby z biblijnego „ludu Izraela” zrobić całą „ludzkość”. I właśnie stoicy, nic o żadnym Izraelu nie wiedząc, taką wyobraźnię mieli. Jako pierwsi odkryli ową „ludzkość”, ponad różnicami oddzielającymi Greków i Rzymian od barbarzyńców. Było to zresztą bardzo na rękę Rzymowi, który hołdował stoicyzmowi, i to do tego stopnia, że wielcy politycy rzymscy lubili się zabawiać stoickim piórem. Wśród ważnych pisarzy stoickich poczesne miejsce przypada wszak Senece i cesarzowi Markowi Aureliuszowi (ten zabawiał się pisaniem po grecku!).
Idea ludzkości, tak później przydatna dla religijnych podbojów chrześcijan i mahometan, rzymianom służyła jako etyczne uzasadnienie ich panowania nad światem. Oto rzymski podbój nikomu niczego nie odbiera, lecz jedynie przydaje – przydaje barbarzyńcom rozumu wcielonego w rzymską cywilizację, rzymską organizację i rzymskie prawo. Podbite ludy stają się dzięki rzymskiemu panowaniu częścią uniwersum rozumu i cywilizacji.
Żeby jakoś osłodzić niezbędną i zupełną subordynację jednostki względem rozumu wcielonego w rzymskie państwo, wymyślono dla niej „prywatność”, czyli „sferę wyłączoną”. Rzymskie prawo bardzo starannie ją chroni. W życiu prywatnym, czyli w domu, inaczej mówiąc względem swoich kobiet, dzieci i niewolników, możesz robić, co chcesz, bylebyś za już za bramą swego obejścia słuchał się władzy. Ba, możesz nawet myśleć sobie, co chcesz. Twoja głowa i twój dom to twój azyl. Lecz już za murem twojego domostwa zaczyna się sfera publiczna, gdzie rządzi państwo i cesarz.
Bardzo sprytny wynalazek! Na szczęście imperium chrześcijańskie poniechało tej rozpusty. Prywatność została zlikwidowana na tysiąc lat. Władza kościelna wchodziła do domów, do serc i do umysłów. Chciała wiedzieć i kontrolować wszystko – nawet najskrytsze grzeszne myśli, które należało wyznać Bogu koniecznie w obecności kapłana.
Świadomość nieszczęśliwa
Gdy człowiek szuka wolności w wyrzeczeniu się samego siebie, w samoograniczeniu i stłamszeniu swoich pragnień i emocji, a w jego myśleniu o samym sobie dominuje poczucie własnej małości – na tle ogromnego Bytu, zwanego Naturą albo Bogiem – to taki człowiek jest biedny i nieszczęśliwy. Za Heglem ten samoumniejszający sposób myślenia nazywa się właśnie świadomością nieszczęśliwą. Była ona utrapieniem Europy od czasów sceptyków i stoików, na dobrą sprawę aż po narodziny nowoczesnych społeczeństw wolnych ludzi. Pogarda dla tego wszystkiego, co ulotne, zmienne, emocjonalne, połączona z afirmacją tego, co wieczne, niezmienne i logiczne, były napędem tej neurozy. Wstydź się, człowieku, przywiązania do marności tego świata. Pamiętaj, że jesteś nikim, a twoje dni są policzone. Zwróć oczy ku Wieczności, ku Bogu i Jego Rozumowi, ku niezmiennym prawom boskiej Natury – tam jest twoje prawdziwe mieszkanie, twój prawdziwy byt. Odkryj w sobie zarzewie nieskończoności, a uzyskasz szczęsną pewność przynależności do wieczystego Porządku Rzeczy i powszechnej wspólnoty Ducha. Gdy zaś wyzwolisz się ze złudzeń i naiwnych przywiązań do rzeczy przemijających, żadne nieszczęścia tego świata nie będą mogły cię dotknąć. Masz siebie, a mając siebie – masz wszystko. Skoro twoje dobro jest zawsze i bez reszty w tobie samym jako twój rozum i twoja cnota, to nie musisz się kłopotać światem zewnętrznym, łącznie z polityką. Poddawaj się biernie temu, co jest, bo wszystko to wszak marność i mierzwa. Chyba że los zrządzi, że będziesz urzędnikiem. Wtedy po prostu wypełniaj swoje obowiązki.
Oto filozofia, która przez tysiące lat służyła wychowywaniu ludzi w pokorze i posłuszeństwie. Oto sposób na zamknięcie ludzkich aspiracji w granicach życia wewnętrznego i unieszkodliwienie wichrzycielskich ambicji. Ścisłe przeciwieństwo naszej nowoczesnej etyczności.
Emocja samoponiżenia, tak charakterystyczna dla średniowiecznego chrześcijaństwa z jego doktryną grzechu pierworodnego, nie była jeszcze znana stoickim filozofom. Nie mogli nawet przypuszczać, że zainicjowali proces kulturowy i ideologiczny, który zaprowadzi myśli i postawy ludzkie niemalże na antypody antyku. Stoicyzm nie był cierpiętniczy ani mistyczny. Nie szukał transcendencji ani nie czekał raju. Wręcz przeciwnie. Stoicy sądzili, że w każdej chwili skupia się całość wszechświata – każda chwila, jeśli mądrze jest przeżyta, zasługuje na to, aby była ostatnia w naszym życiu. W tym wyraża się suwerenność mędrca. Jego „dobry duch” (eudaimonia – szczęście i pełnia życia) zespala go i godzi z wieczną, powszechną Naturą, w której jest doskonale zadomowiony (oikoiosis). Nietzsche, wielki wróg cierpiętnictwa, powoływał się chętnie na stoicką w gruncie rzeczy ideę Wiecznego Powrotu. Głosi ona, że egzystencja ludzka powinna być bezwarunkową afirmacją – zgodą na świat posuniętą tak daleko, że gotowi jesteśmy przeżywać go znowu i znowu. Stanąć ze swoim losem twarzą w twarz – nieskończenie wiele razy. Oto Nietzscheański patos. U źródła tej idei tkwi stoicka (między innymi) doktryna o kolistym czasie, który wiecznie miele elementy świata, pochłaniając wszystko i wszystko na nowo rodząc. Kto wie, czy dla Greków czas nie był najwyższym bóstwem?
Czy więc stoicyzm to tchórzliwa, oportunistyczna doktryna pokory wobec świata i władzy, filozofia emigracji wewnętrznej i bezczynności? Czy też może wzniosły i dumny panteizm, zrównujący ludzkich mędrców z bogami? Pycha totalnej samokontroli czy kompleks niewydarzonego terapeuty, który nie potrafi poradzić sobie z własnymi afektami, a chce pouczać innych? Zimny intelektualizm czy gorący ideał natężonej świadomości, chłonącej każdą chwilę życia jako wyraz całej jego pełni? Filozofia indywidualnej autonomii czy racjonalnej wspólnoty? Bezwstydny narcyzm pretendentów do mądrości czy metafizyczna fascynacja znikaniem, roztapianiem się we wszechbycie?
Od XIX wieku trwają spory o ocenę stoicyzmu. Ocena najczęściej wypada negatywnie. I ja się do niej przychylam, jakkolwiek złości mnie co innego niż większość krytyków. Widzę w tej tradycji irytującą wyniosłość, ten arystokratyzm i pretensjonalność, z którymi tak spontanicznie rozprawiło się wchłaniające stoickiego ducha, a przecież ludowe ze swej natury chrześcijaństwo.
Wyzwolenie do cierpienia
Arystokratyzm, czyli poczucie wyższości, jest ciężką chorobą greckiej filozofii. Odrazę budzi nie tylko pycha owych „lepszych” (czasami są lepsi, lecz cóż z tego?), lecz przede wszystkim ślepota na ludzki los i ludzką kondycję, od której arystokraci się odwracają, zbywając ją czczymi pouczeniami. Całe to „poradnictwo” Seneki, Epikteta czy Marka Aureliusza jest nieznośne. Łatwa rada, panowie filozofowie!
Przewrotność stoickiego arystokratyzmu polega na tym, że nikt tu nie mówi: jestem mądrzejszy i cnotliwszy. Raczej mówi się: patrzaj, ja żyję w prawdzie, ja jestem panem samego siebie, ja samego siebie rozumiem. A ty? Mówi: opanuj się, rozejrzyj się w swoim życiu, weź odpowiedzialność, zrób porządek. A ty to naprawdę potrafisz, panie stoiku? On gotów jest twierdzić, że tak. I to jest właśnie fundamentalna nieprawda. Wszyscy jesteśmy szaleni i wszyscy jesteśmy biedni. Stoicy nie przyjmują tego do wiadomości. To nieuczciwe i niedojrzałe.
Stoicyzm, tak jak epikureizm, chciał oswoić śmierć. Filozofia to dla stoików sztuka umierania – kto zrozumie, że to dobrze, iż wszystko ma swój kres, kto nie przywiązuje się rozpaczliwym afektem do samego siebie i nie trzyma kurczowo życia, ten zachowuje godność. No właśnie, pojęcie godności też ma stoickie pochodzenie. Stoicyzm uczy ponadto mężnie znosić cierpienie. Kto mądry, tego silne afekty brzydzą – nawet od własnego cierpienia stroni.
I właśnie ta mentalność jest nie do zaakceptowania. Stoicki mędrzec, któremu najlepiej jest z samym sobą, ma cechy psychopatyczne. Zadowolenie z siebie i rozkoszowanie się sobą jest odpychające. Mędrzec odstręcza mnie bardziej niż owi „głośni i napastliwi”, napiętnowani w słynnej „Dezyderacie”. Bo może ci „głośni” wykrzykują jakieś swoje cierpienie? Może trzeba im współczuć? Stoicyzm do współczucia się nie kwapi.
Tymczasem człowiek jest istotą ciepiącą i nieszczęśliwą. Prawdomówna filozofia musi się z tym mierzyć. Stoicyzm zaś tego nie potrafi. Szczęście jest trywialne, także to stoickie. A stoickie suwerenne „ja”, ów nieporuszony daimonion, skryty za parawanem uczuć i przeżyć, jest zimne, obce, a przede wszystkim fikcyjne. To tylko figura abstrakcyjnej, publicznej podmiotowości, włączona w konstelację moich projektów i wyobrażeń na swój temat. To stoickie „ja” nie jest też niewinne. Ono mnie ośmiesza i kompromituje przed samym sobą. Poniża i dręczy zwierzątko, którym jestem, i dziecko, którym jestem. Zatyka mi usta, bym nie histeryzował, bym nie błaznował, nie krzyczał i nie płakał. Nie pozwala mi dołączyć do mojego zwierzęcego stada, które tworzę wraz z innymi ludźmi. Seneka, Epiktet i Marek Aureliusz nie są dla mnie przyjaciółmi. Są może i pobłażliwi, ale nie są współczujący. Traktują mnie protekcjonalnie i nie budzą mojego zaufania.
Człowiek jest mały i błądzi, a mądra filozofia mu współczuje. Stoicyzm nie. Brakuje mu empatii i hojnego gestu. Skoro każde życie jest marne, trzeba człowiekowi pozwolić to życie zmarnować. To jest jego wolność, jego gest. Dobra filozofia jest współ-tragiczna i współ-czująca z człowiekiem. A stoicyzm jest sztuczny i małostkowy. Nie pozwala człowiekowi ani na małość, ani na szaleństwo. W łagodnych oczach mędrca nie znajduję zrozumienia dla zwierzęcia, którym jestem. Te oczy za dużo wymagają.
Stoicyzm chce w nas wytępić zwierzątko, dziecko, jaskiniowego przodka i w ogóle wszystko, co nie przystoi obywatelowi Rzymu. Ale my się nie damy, bo jesteśmy wolnymi ludźmi w wolnym świecie, który bardzo wiele przeszedł przez te dwa tysiąclecia. Niech stoicy lepiej uczą się od nas, a nie odwrotnie. To nie jest filozofia na nasze mądre, trudne czasy.
Komentarze
Cagan
1 MARCA 2023
8:53
Odpowiedzi skierowane do ciebie przez pomyłkę wkleiłem na BelferBolg.
Nieodrodny propagandy syn –
Matacz screen.
Gdy się filozofią za młodu nasiąknie to do stoicyzmu droga długa i trudna
Prof. Hartman
„U źródła tej idei tkwi stoicka (między innymi) doktryna o kolistym czasie, który wiecznie miele elementy świata, pochłaniając wszystko i wszystko na nowo rodząc. Kto wie, czy dla Greków czas nie był najwyższym bóstwem”?
Stoicy byli konserwatywni i widzieli czas tak jaki on jest we wszystkich religiach politeistycznych, czyli kolisty. Co ciekawe, do dziś tak wyglądają tarcze naszych zegarków i do pewnego stopnia kalendarz ― po grudniu znów następuje styczeń. W czasie kolistym wszystko się powtarza, a los ludzi jest z góry zdeterminowany, zatem dyskusyjne jest, czy należy podejmować jakikolwiek twórczy wysiłek. Pisał o tym Mircea Eliade w eseju „Mit wiecznego powrotu”. Z taką koncepcją czasu cywilizacja nie posunęłaby się do przodu, mam na myśli odkrycie nauki czy akceptację racjonalizmu. Rewolucyjna okazała się cywilizacja judeochrześcijańska wyrosła z Biblii. Czas linerany i koncepcja stworzenia świata ex nihilo oznacza, że Bóg sytuuje się na zewnątrz świata i czasu, a to co On stworzył można badać. Animiści nie badaliby np. drzew lub kamieni, bo w nich kryją się duchy. Grecki politeizm miotał się między teologią, ateizmem i idealizmem, choć kilka wieków wcześniej w cywilizacji żydowskiej pojawił się monoteizm jako niesłychanie inspirująca idea religijna. Mimo to jeszcze kilkaset lat później Grecy szydzili z Żyda św. Pawła i jego poglądów.
A mnie sie stoicy podobaja. Wiedza, jak zorganizowac siebie, aby przezyc zycie satysfakcjonujaco i nie wpasc w czarna rozpacz w razie kleski. Aby osiagnac samozadowolenie, nie trzeba tylko klasc sobie zbyt wysoko poprzeczki. Szalenstwo fajne jest pod warunkiem, ze jest dyskretnie kontrolowane:))) No i my, stoicy, nikomu niczego nie narzucamy. Niech tam glupcy za lby sie ciagaja, co nas to obchodzi… mowie „my, stoicy”, ale po prawdzie nie mialam pojecia, ze „mowie proza”:)))
Prof. Hartman
„Seneka, Epiktet i Marek Aureliusz nie są dla mnie przyjaciółmi”.
A czemu? Seneka był wychowawcą ekscentrycznego cesarza Nerona, pogromcy chrześcijan.
Cesarz Marek Aureliusz z kolei jest pogromcą Germanów, jako głównodowodzący armii rzymskiej podczas wojen markomańskich (167-180). Stacjonujące na terenie obecnych Moraw i Słowacji legiony Marka Aureliusza dokonały ludobójstwa germańskich Kwadów jako kary za wcześniejsze naruszenie integralności terytorialnej Italii.
Co do Epikteta to rozumiem, że prof. Hartman stoi po stronie nerwowego cesarza Domicjana, który wyrzucił wszystkich filozofów z Rzymu, łącznie z Epiktetem. 🙂
” Nawet Duch Święty z chrześcijańskiej Dwójcy jest dziedzicem stoickiego logosu i stoickiej pneumy, czyli logosu działającego w przyrodzie.”
Raczej „Trójcy”- ale mniejsza o to.
To jest koncepcja znana również z filozofii Indii, zarówno hinduistycznej jak i buddyjskiej: Atman i Brahman.
Atman , czyli Atmos albo Pneuma (sa to wyrazy bliskoznaczne :”duch, oddech, powietrze”
I Brahman, czyli aspekt materialny bóstwa.
Jeżeli jeszcze dodamy zniemskie wcielenia Boga (Avatary) to mamy wypisz, wymaluj rdzeń chrześcijańskiej koncepcji Boga
Rewelacyjny tekst … eksplanacja otwierająca nowe ścieżki rozpoznania stoicyzmu i jego haniebnych imitacji…
Religia, religia, religia, no, ateiści.
Mauro Rossi 1 MARCA 2023 13:02
To je przeklej na ten blog. 😉
P.S.
Oczywiście chodzi o chrześcijaństwo z czasów po soborze w Nicei, gdzie przyjęto trynitaryzm jako oficjalną doktrynę chrześcijaństwa.
Mauro – krótko – mylisz części składowe z całością z nich złożoną. Cegły nie stanowią domu, choć dom składa się z cegieł.
W ubiegłym miesiącu skończyłem 81 lat i czasami się zastanawiam czy coś można byłoby zmienić, ale nie znajduję odpowiedzi.
Z pewnością mogło być lepiej, ale też gorzej.
Najważniejsze, że jestem tu i teraz i nigdzie na dłużej się nie wybierałem.
Dla bliźnich trzeba być wyrozumiałym, bo przecież nie wiadomo dlaczego zachowują się tak, a nie inaczej. Dzieciom trzeba mówić o zagrożeniach, ale ich nie straszyć. Obraz świata powinien być normalny, nie pokrzywiony skrajnościami i obawami.
Jeżeli dorośli wywołują wojny trudno liczyć u dzieci na zrozumienie. Sport, taniec i muzyka zapewniają zdrowe i przyjemne życie. Jak komu brakuje talentu powinien zająć się rzemiosłem, leśnictwem, albo uprawą roślin. Ostatecznie można zostać strażakiem albo policjantem. Odradzam zawody prawnicze. Do tego trzeba mieć wielką głowę i być pozbawionym zasad. Co widać i tu i tam statystycznie biorąc od samej góry
Generalnie to się zgadzam, że dzisiejsze czasy na tyle się zmieniły, że postawa stoicka jest passe. Bo weźmy np. taki kanał you tube jak Dudek o historii. Czy passe-partout do tego kanału gwarantuje dostęp do mądrości? Podobne pytanie można zadać i w przypadku tego bloga. A z drugiej strony trzeba i podnieść, że ideologia sprawiedliwych wywodząca się z judaizmu, też nie gwarantuje nam dostępu do mądrości. Czy np. wychwalanie Putina przez ruskich popów powoduje, że jest on tym sprawiedliwym. A czy upolitycznienie tego terminu w sprawie Holocaustu daje nam jakieś niezależne intelektualnie oparcie w rozważaniu postaw z czasów okupacji. Demokratyczne media, albo media różnych krajów są wielogłosem, w którym każdy popiera własne interesy i punkt widzenia, ale to nie czyni nas mądrym jeśli słuchamy podszeptów tego, albo owego…
Od dziadka Józefa
Piękne usposobienie i brak skłonności do gniewu
Od mamusi
Szacunek wobec Boga i szczobrodliwość
Od tatusia
Względem ludzi uciążliwych oraz popełniających błędy łatwość w przebaczaniu zmianie nastawienia do nich
Od ciotki Krystyny
Miłość do bliskich, do prawdy i sprawiedliwości
Od wujka Stanisława
Porzucenie zabiegów związanych z miłością do chłopców
Od Boga
Dobrych dziadków, dobrych rodziców, dobrą siostrę, dobrych nauczycieli, dobrych domowników, krewnych, przyjaciół niemal wszystko
Od duchownych chrześcijańskich uzyskałem to, że nie tknąłem Joli, ani Leopolda a i z późniejszych miłosnych namiętności zdołałem się wyleczyć
…a od Bohatyrowiczowej i Pani Joanny Brych wiedzę, że oglądając Netflixa również można mieć pozytywny wpływ na otoczenie.
@Gospodarz
To co powyżej może pójść do kosza.
Kiedyś, na blogu szalonych naukowców popełniłem tej treści komentarz, który przy okazji wiodącego swoją obecność tutaj jak najbardziej uzasadnia.
Marek Aureliusz i jego „Rozmyślania”.
Dyskusja na blogu zboczyła gdzie chaszcze i zarośla, a o swoje prawa i godność cały czas upomina się niszczona nauka. Niestety aż tak bardzo w obronie jej, czyli nauki, nie stanę, bom albo prostak i cham i małom wyczulony na piękno jej dokonań, albo obiektywnie rzecz biorąc jest ona jakaś taka nijaka i za bardzo jej w gwizdek idzie. I zastanawiając, się co żesz za dobrodziejstw doświadczyłem „z boku”, uznałem, że tak naprawdę to nauka mogłaby dla mnie istnieć w bardzo skromnym wymiarze. Jakaś pułapka na myszy, ewentualnie scyzoryk wielofunkcyjny… i to by mi wystarczyło.
Bo to co dobre w moim życiu jest oto tych ludzi zasługą, bo od nich między innymi takie „coś”dostałem:
Od dziadka Józefa
Piękne usposobienie i brak skłonności do gniewu
Od mamusi
Szacunek wobec Boga i szczobrodliwość
Od tatusia
Względem ludzi uciążliwych oraz popełniających błędy łatwość w przebaczaniu zmianie nastawienia do nich
Od ciotki Krystyny
Miłość do bliskich, do prawdy i sprawiedliwości
Od wujka Stanisława
Porzucenie zabiegów związanych z miłością do chłopców
Od Boga
Dobrych dziadków, dobrych rodziców, dobrą siostrę, dobrych nauczycieli, dobrych domowników, krewnych, przyjaciół niemal wszystko
Od duchownych chrześcijańskich uzyskałem to, że nie tknąłem Joli, ani Leopolda a i z późniejszych miłosnych namiętności zdołałem się wyleczyć
…a od Bohatyrowiczowej i Pani Joanny Brych wiedzę, że oglądając Netflixa również można mieć pozytywny wpływ na otoczenie.
I to jest mój stoicyzm.
Pozwolę sobie tu …
bo mnie staremu Żydowi pod poprzednim tematem przyszyto łatkę antysemity bo nie zachłysnąłem się z zachwytu nad nadzwyczajnością Żydów, których można według Hartmana porównać do biskupów. ..
Nieszczęsny i prześladowany przez tysiąclecia naród – to prawda.
Porównam dwa państwa o zbliżonym wieku, ludności itp.
W 1948 Izrael ogłosił swoją niepodległość
około 20 lat później na mokradłach półwyspu
malajskiego wokół paru rybackich wiosek powstało
państwo Singapur.
„Fast forward” – mamy 2023.
Izrael jakieś 9 milionów mieszkańców
Singapur z 6 milionów więc i tu podobnie.
Singapurczycy mają na głowę z jakieś 83 tysiące dolarów
Naród wybrany 50% mniej jakieś…55.
Singapurczy żyją średnio 2 lata dłużej.
Poziom wykształcenia ranking PISA
Singapur 2 na świecie.
Izrael 42…
Dalej sobie można darować…
Niezła hucpa z tym narodem wybranym…
Gdybym miał wybrać to bez namysłu zamiast Żydem
urodzilbym się Luksemburczykiem…
mógłbym nawet być biskupem.
Chociaż w historii całkiem wielu Żydów zostało książętami rzymskiego kościoła.
Jakiś czas temu czytałem „Rozmyślania” . Trochę zdań „odfajkowałem” jako niezłe.
Na przykład coś takiego:
„Nie zakładaj, że jeśli coś jest dla ciebie trudne, to nie jest możliwe dla człowieka, ale bądź przekonany, że jeżeli coś jest możliwe dla człowieka i mu właściwe, to jest i w twoim zasięgu”.
A poza tym stoicyzm jest dobry dla tych, którzy nie przepadają za pianą. W różnej postaci zresztą. Tak się złożyło, że żyjemy w bardzo spienionych czasach i celem wielu, jest tę pianę na ustach bliźniego wywołać, a stoicyzm jest trochę przekorny, może nawet i cyniczny i sugeruje emocje schować do kieszeni… tym którzy jeszcze tego nie zrobili, bo ci którzy już to zrobili wiedzą, że wszystko co upierdliwe trzeba brać na dystans.
To też zdanie z „Rozmyślań”.
„Pamiętaj, że zmienić zdanie i pójść za rada kogoś, kto cię poprawił, też jest przejawem wolności”.
Cagan 1 MARCA 2023 21:39
„Jak Jezus mógł cokolwiek powiedzieć do Boga, skoro on sam (…) jest Bogiem”.
Kiedy rozumny człowiek pragnie dowiedzieć się, kim naprawdę jest Jezus, pyta jego samego. Co zatem o swojej tożsamości mówił Cieśla z Nazaretu?
Podczas przesłuchania w domu Annasza, arcykapłan zapytał Jezusa: „Czy jesteś Chrystusem, Synem Błogosławionego?”. Na to Jezus odparł: „Tak, jestem” (Mk 14:61,62).
Natomiast po swoim zmartwychwstaniu, Jezus powiedział do Marii Magdaleny: „Idę do Ojca swojego i Ojca waszego, do Boga swojego i Boga waszego’” (Jn 20:17).
Cagan 1 MARCA 2023 21:26
„Ten sam JHWH wyraźnie zakazał wymawiania swojego imienia”.
Nie stać Cię na samodzielne myślenie?
Jak mógł zakazać, skoro polecił napisać: „Każdy (…) kto wzywać będzie Imienia Jahwe, będzie wybawiony” (Joela 3:5; Biblia poznańska).
Encyclopaedia Judaica wyjaśnia: „Unikanie wymawiania imienia JHWH (…) wynikało z błędnego rozumienia Trzeciego Przykazania, które pojmowano: ‚Nie będziesz wzywał imienia JHWH, Boga twego, na próżno’. W rzeczywistości znaczy ono: ‚Nie będziesz fałszywie przysięgał na imię JHWH, Boga twego’”.
Kolejny komentarz z cyklu „Myślał, myślał i wymyślił”. Oczywiście Marek Aureliusz.
„Nie należy wpadać w gniew z powodu spraw i rzeczy. One tym się nie przejmują”.
I jeszcze coś takiego:
„Gdy tylko ktoś wyrządzi ci szkodę, od razu pomyśl, jaki miał osąd o tym, co dobre i złe, kiedy ci szkodził. Wiedząc to, użalisz się nad nim i nie będziesz się dziwił ani złościł.
Dziwna moda na stoicyzm juz jakis czas temu dotarla do Davos. Klaus Schwab mial ponoc nakreslic wizje wielkiego resetu „You Will Own Nothing and Be Happy”, czyli „Nie bedziesz posiadal niczego (poza soba w domysle) i bedziesz szczesliwy”.
dezerter83 2 MARCA 2023 11:28
Ten cytat z Biblii to jest z Księgi Joela, ale rozdziału 2 werset 32 – cytuję z https://biblehub.com/joel/2-32.htm zastępując LORD przez YHWH, tak jak w oryginalnym hebrajskim tekście(patrz też https://biblehub.com/text/joel/2-32.htm):
And it shall come to pass, that whosoever shall call on the name of the YHWH shall be delivered; for in mount Zion and in Jerusalem there shall be those that escape, as the YHWH hath said, and among the remnant those whom the YHWH shall call.
Po polsku to będzie: I stanie się tak, że każdy, kto będzie wzywał imienia JHWH, będzie wybawiony; bo na górze Syjon i w Jerozolimie znajdą się ci, którzy uciekną, jak powiedział JHWH, a wśród resztek ci, których JHWH powoła.
Według Biblii Króla Jakuba (King James Bible) Exodus 20:7: Thou shalt not take the name JHWH thy God in vain; for YHWH will not hold him guiltless that taketh his name in vain. (https://biblehub.com/text/exodus/20-7.htm)
Po polsku to będzie: Nie będziesz brał imienia JHWH, Boga twego, nadaremno; bo JHWH nie uzna za bez winy tego, kto bierze jego imię nadaremno.
Jak wiec widzisz, poszczególni autorzy Biblii mają różne opinie na temat wzywania imienia Pana. Komu więc mogę zaufać, jeżeli JHWH nie odpowiada na moje pytania?
Trochę nie na temat,ale na temat Premiera jak najbardziej.
Dzisiaj Greenpeace ogłosił oficjalnie,że – na podstawie wszechstronnych badań itd,itd. sprawcą ubiegłorocznej tragedii rzeki Odry było górnictwo węglowe zrzucając nadmierne ilości solanek do Odry.Ciekawy materiał, poparty profesjonalnymi wykresami,obliczeniami i danymi liczbowymi. W informacji na ten temat nie podano związków przyczynowo-skutkowych w tym zakresie.
Ja mam z tego powodu małą i smutną satysfakcję .Moja satysfakcja wynika stąd,że już w zeszłym roku,tóż po prezentacji w Odrze tysięcy śniętych ryb napisałem kilka razy,tu, na blogu prof.Hartmana, dysponując tylko pamięcią i skromną wiedzą z lat ubiegych, że główną winę za ten dramat ponosi pan premier M.Morawiecki i jego podwładni,bo:
1.wiadomo,że odkąd istniało górnictwo węglowe,to wydobywaniu węgla z polskich złóż zawsze towarzyszył wypływ solanek z górotworu w ilości +- równej objętościowo wydobywanemu urobkowi.m3 węgla brutto -m3 wody. Spadek wydobycia węgla zawsze powodował spadek ilości wypływu solanek i odwrotnie.
2.Gdy w ubiegłym roku pan premier bohatersko ,niczym brave cowboy, ogłosił światu,że Polska nakłada w trybie natychmiastowym embargo na import węgla opałowego z Rosji,to nie wiedział biedaczek,(no bo skąd?przecież pan Sasin się na tym kompletnie nie zna,a innych speców tam nie było)że na terenie Rosji i Białorusi leżą setki tysięcy ton węgla opałowego,za które polscy kontrahenci już zapłacili.Rosja skorzystała z pretekstu i zabroniła wywozu tego węgla do Polski.Pan premier ,jak się skapował, to się mocno zdenerwował i polecił „niezależnym” podmiotom,jakim są poszczególne kopalnie podjąć natychmiast roboty w celu zwiąkszenia w trybie super pilnym wydodycia węgla.Żeby wznowić,czy zwiększyć wydobycie węgla,trzeba było najpierw wypompować wodę (miliony m3)z wyrobisk.Więc nastąpił gwałtowny przybór wód dołowych w zbiornikach retencyjnych.Ponieważ była ogromna susza,więc zarzadcy zbiorników nie zrzucali wóz słonych do rzek,bo w rzekach było mało wody.Ale pan premier kazał,to zrzucono.Efekt za kilka dni? Pływające po powierzchni rzeki ryby i dzielni wędkarze i strażacy,,którzy te nieszczęsne ryby zbierali . W TV głoszono różne dyrdymałki o poszukiwaniu winnych itd,itd.Pan wojewoda dolnośląski sobie robił kpiny z dziennikarzy (i słusznie),bo on wiedział,że akurat w tej sprawie on jest niewinny (kopalnie węgla połozone są na G.Śląsku). Zarzucano w TVP Niemcom,że to oni zatruli rzekę (zapomnieli biedacy, że woda w rzece nie płynie pod górę ).I trwała ta prymitywna zabawa w chowanego przez kilka miesięcy.Oczywiście Greenpeace trochę uprościł sprawę,bo nie tylko kopalnie węgla zatruły Odrę solankami.Swój udział miały też zakłady metalurgiczne i chemiczne,które „pomogły’ zatruć Odrę.ale ich „zasługi” były nieproporcjonalnie mnięjsze.
3 mój smutek jest spowodowany głównie tym,że nikt w ubiegłym roku,tu,na blogu ,nie zareagował merytorycznie na moje wpisy,a przede wszystkim nie zareagował żaden zwolennik PiSu-specjalista od wszelkiej wiedzy tajemnej,łącznie z takim specjalistą od wszystkiego,jak np.Mauro rossi
Wniosek?Łatwiej jest zbadać i objaśniać wszelkie tajemnice ST NT,niż „sukcesy” PiSu w walce o dobro Polski
dezerter832 MARCA 2023 11:18
1. Każdy może się podać za Napoleona I czy Syna Bożego – Szpitale psychiatryczne są przecież pełne takich osobników.
2. To w ilu Bogów wierzysz – w jednego (JHWH) czy też w dwóch: JHWH i Jezusa?
Ale pamiętaj, że Jezus mylnie i bluźnierczo twierdził, że jest synem żydowskiego plemiennego boga Jehowy (JHWH), co spowodowało słuszne oburzenie starotestamentowego kleru, gdyż w ST wyraźnie jest powiedziane, że „Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał innych bogów obok mnie. Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek, co jest na niebie w górze, i na ziemi w dole, i tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył, gdyż Ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą.” (Biblia Warszawska Księga II Mojżeszowa 20:2-5).
Jezus nie powinien więc uważać się za syna boga i śmiertelniczki. Sam zresztą przyznajesz, że w ST napisano: Ja jestem Pan i nie ma innego, oprócz mnie nie ma Boga” (Biblia Warszawska Księga Izajasza 45:5).
Mauro Rossi 1 MARCA 2023 13:37
Cywilizacja judeochrześcijańska wyrosła z Biblii cofnęła Europę o jakie tysiąc lat. W świecie judeochrześcijańskim, badanie świata metodami naukowymi niosło do niedawna ryzyko zostania obiektem zainteresowania różnych tajnych policji myśli typu (Nie)Świętej Inkwizycji gdyż racjonalizmu nie da się nijak pogodzić z religią, która z definicji jest przecież irracjonalna.
Do @dezertera: chyba wpadłeś we własne sidła,dezerterze,bo :gdy cię pytałem kilka dni temu,na jakiej podstawie wiesz tak dokładnie,co i kiedy kto i do kogo i co powiedział,gdy cię poprosiłem o nagrania z tych rozmów,to zasłaniałeś się nieomylnością zapisów w ST,łącznie z przecinkami.OK. i pogardliwie mnie spławiałeś milczeniem.
A dzisiaj piszesz,że (1.III.,godz.21:26) :”Encyclopaedia Judaica wyjaśnia: „Unikanie wymawiania imienia JHWH (…) wynikało z błędnego rozumienia Trzeciego Przykazania, które pojmowano: ‚Nie będziesz wzywał imienia JHWH, Boga twego, na próżno’. W rzeczywistości znaczy ono: ‚Nie będziesz fałszywie przysięgał na imię JHWH, Boga twego’”. Czyli co?jednak były i miały prawa być błędne interpretacje ,tłumaczenia itd.czy nie ? Już kilka dni temu napisałem że ST i NT,to przekaz jednej pani do drugiej pani o informacjach,które otrzymała od trzeciej pani,że usłyszała je od czwartej pani.Nigdy nie posądzałem żadnej z tych pań o niecne zamiary i perfidny przekaz,ale to wszystko jest TYLKO przekazem na podstawie przekazu itp,itp.I infantylna wiara w absolutną autentyczność ,co do przecinka, jest tak dziecinna,że aż śmieszna.Oczywiście ta śmieszność jest dlatego tak śmieszna,że aż tyle ludzi na świecie jest przekonane,że to nie jest śmieszne.Oczywiście to nie jest moje zmartwienie.
@ Mauro:
„Seneka był wychowawcą ekscentrycznego cesarza Nerona, pogromcy chrześcijan”
Uczyłeś się historii na książkach Sienkiewicza. Neron , o ile był pogrocą chrześcijan, to czynił to przy okazji, w ramach przesladowań żydów. W czasach Nerona Rzymianie nie odróżniali rozmaitych odłamów judaizmu, do których wówczas jeszcze należało chrześcijaństwo.
W ogóle, jeżeli chodzi o rzymskich cesarzy, to większośc wiadomości o nich mamy od Swentoniusza,który był z przekonania republikaninem i w swoim dziele przywoływał przede wszystkim patologie ustroju Cesarstwa. Wiele informacji pochodzących od w/w nie znajduje potwierdzenia u innych historyków jemu współczesnych czy też współczesnych czasom przezeń opisywanym, co podważa wiarygodność „Zywotów Cezarów”
A propos stoicyzmu:
„Marność nad marnościami i wszystko to marność ”
Kohelet był stoikiem ?
Swiatowid się rozdwaja i kokietuje…
To jakieś notatki do wykładu? W jednej sprawie muszę stanowczo zaprotestować:
„…doktryna dekadenckiej epoki schyłku greckiego świata, umierającego w objęciach rzymskiego imperializmu.”
Ależ to nieprawda. Epoka hellenizmu była najważniejszym okresem w historii Europy, kiedy filozofia i nauka grecka zatryumfowała w całym basenie morza Śródziemnego. Jaki schyłek? Jakie umieranie? To epoka rozkwitu, która nas ukształtowała i wywarła wpływ na dalsze wieki, w tym na epigonów w rodzaju doktryn chrześcijańskich. Arystarch z Samos, Archimedes, Epikur, Diogenes, Erastotenes no i przede wszystkim Euklides, którego dzieło miało tyle wydań co Biblia i które stworzyło podwaliny matematyki, a wiec rozumu i postępu. U nas, chyba pod wpływem romantyzmu, uważa się że kultura grecka osiągnęła swój szczyt w epoce klasycznej. Ale kto dzisiaj mówi o sobie że jest „platonikiem” albo „arystotelikiem”? Nikt. Za to słowa cynik, epikurejczyk, stoik, aksjomat, twierdzenie, dowód, weszły na trwale do kultury. Wszyscy wywodzimy się z hellenizmu — przecież Nowy Testament jest napisany po grecku, podobnie jak „Wojna żydowska” Józefa Flawiusza. No i ci synkretyczni Rzymianie nie byli tacy straszni. Grek Klaudiusz Ptolemeusz był obywatelem rzymskim ale działał w Aleksandrii, która jak latarnia morska w Faros rzucała swoje światło przez późniejsze wieki chrześcijaństwa i islamu.
Dziwna moda na stoików nie dotknęła polityków. Środowisko pasożytów zwanych politykami dotyka moda na komików i to od dnia powstania wolnej telewizji TVP i TVN, które z tragikomików tworzą polityków klasy globalnej. W czasach PRL Polacy udawali przed sobą ludzi lepszych, kulturalnych . Na drzwiach wejściowych mieszkania w moim bloku lokatorzy podziwiali wizytówkę mgr Jarosław K. Młodzi ludzie mogli odnieść wrażenie, że mieszka tam filozof, może stoik . KTT w cyklicznej audycji objaśniał znaczenie słów obcych, przestrzegając polityków , którzy mylili to obce słowo z oporem . Tygodniki Polityka , Kultura oraz wiele znaczących tytułów tworzyły środowiska, które dyskutowały o polityce posługując się językiem zrozumiałym przez mówiącego i słuchającego. Wróciłem do domu z Polski, po mięsiecznych w Polsce wakacjach. Młodzi ludzie w tramwajach i na przystankach używali tak ordynarnych słów , że w moich czasach używano ich tylko w zamkniętym gronie wśród kolegów i unikano tych słów w towarzystwie kobiet. W Polsce już nie ma mody na stoików. W Polsce już nie ma dzikich plaż. W Polsce zamordowano poezję i filozofię. W Polsce media i politycy tworzą modę na hołotę i chłam . Propaganda wojenna zakłamuje rzeczywistość i zrywa kontakt intelektualny i emocjonalny społeczeństwa z jego elitami. W polskim piekle stoikiem może być tylko gość na silnych prochach antydepresyjnych.
Człowiek uczy się całe życie. Myślałem, że „loose blues” jest jak najbardziej stoicki, a tu atak. Be cool! 🙂
Światełko nadziei na końu tunelu? Spotkanie najwyższych urzędników USA i Rosji
Antony Blinken, sekretarz stanu USA, spotkał się wczoraj ze swoim rosyjskim odpowiednikiem, Siergiejem Ławrowem, w pierwszej prywatnej, bezpośredniej wymianie zdań między członkiem amerykańskiego gabinetu a najwyższym urzędnikiem Kremla od czasu inwazji na Ukrainę. Spotkanie pokazało, że administracja Bidena widzi potrzebę ponownego nawiązania osobistych kontaktów dyplomatycznych z Moskwą.
Do spotkania doszło na marginesie spotkania czołowych dyplomatów G20. Doszło do niego w krytycznym momencie wojny: Obie strony gromadzą więcej wojska i broni na planowane wiosenne ofensywy, mając nadzieję na dokonanie decydujących przełomów. Na polu bitwy nie było ostatnio zbyt wielu ruchów.
NYT
Mauro Rossi i Dezerter
Nauki, która z definicji jest przecież racjonalna, nie da się nijak pogodzić z religią, która z definicji jest przecież irracjonalna. Ponadto, to jeśli Wszechświat został stworzony przez jakiegoś wszechmogącego (omnipotentnego), ponadnaturalnego (nadprzyrodzonego) Kreatora, to znaczy, że ów Kreator może w każdej chwili zmienić prawa natury obowiązujące we Wszechświecie przez tegoż Kreatora stworzonym, a więc nauka nie ma sensu w świecie stworzonym przez Boga czy Bogów, jako iż prawa natury obowiązujące w takim Universum mogą być w każdej chwili zmienione. To przypomina bezsens studiowania irracjonalnych i ciągle się zmieniających kaprysów jakiegoś potężnego tyrana. który tak jak np. Hitler czy Stalin ma w zwyczaju pozbywania się nawet swoich najbardziej zaufanych współpracowników. Co więcej – taki nadprzyrodzony Kreator stoi ponad etyką i ustanawia swoje wlasne zasady moralności, które jednak może On zmienić w każdej chwili, a więc nikt ze śmiertelników nie może być pewien dnia ani godziny, gdyż nawet jeśli ktoś stara się żyć np. w zgodzie z Dekalogiem, to nie ma żadnych gwarancji zbawienia, gdyż jeśli Dekalog został ustanowiony przez JHWH, to tenże sam JHWH może w każdej chwili zmienić swój własny Dekalog.
Mauro Rossi i Dezerter
PROBLEMY Z ATRYBUTAMI BOSKOŚCI:
JHWH, najwyższe Bóstwo starożytnych Hebrajczyków, będąc z definicji istotą wszechmocną (omnipotentną) i ponadnaturalną (nadprzyrodzoną), nie może byc jednocześnie wszechdobry i wszechmiłujący, gdyż ograniczało by to jego najważniejszy atrybut boskości, czyli wszechmoc.
Rozważmy tu biblijne opowieści o JHWH i okrucieństwach związanych z aktami tegoż bóstwa lub wspieranych przez to bóstwo: http://infidels.org/library/modern/donald_morgan/atrocity.html
Pytania, na które żaden z teologów czy wierzących filozofów nie potrafi odpowiedzieć: jak Bóg, który jest według nich wszechdobry, wszechwiedzący i wszechmocny może pozwolić na wystąpienie zła? Jak to jest możliwe, że istnieje Bóstwo. które jest wszechwiedzące, wszechmocne wszechmiłosierne a jednak istnieje zło, ból i cierpienie? Dlaczego Bóstwo, które wszechdobre, wszechwiedzące i wszechmocne toleruje istnienie moralnego zła? Jak Bóstwo które jest wszystko kochające i wszechmiłosierne, tolerować może istnienie miejsca wiecznej kary, czyli- piekła ?
Mauro Rossi i Dezerter -c.d.
Jak można pogodzić wszechdoskonałość JHWH ze stworzeniem przez Niego niedoskonałego, materialnego Wszechświata? Przecież tylko istota, która nie jest doskonała, ma potrzeby lub cele i potrzeby które mogą być spełnione. JHWH będąc zaś zawsze i wszędzie Istotą Wszechdoskonałą, nie ma przecież z definicji potrzeby stworzenia czegoś więcej poza sobą samym, gdyż będąc Istotą nieskończoną, zawiera w sobie z definicji wszystko i to „od zawsze”. Tymczasem w Biblii mamy wyraźnie napisane, że JHWH stworzył nasz Wszechświat w konkretnym miejscu i czasie.
Mauro Rossi i Dezerter -c.d.
JHWH, jako Istota doskonała istota nie może być fizyczna, ponieważ byłaby ograniczona i skończona, podlegałaby zmianom, prawom fizycznego wszechświata i rozpadałaby się. Perfekcyjny byt nie może być fizyczny, gdyż musiałby istnieć w czasie i przestrzeni, a więc miałby początek i koniec. Pytanie – po co istocie na 100% duchowej, takiej jak JHWH, materialny wszechświat?
I jeszcze jedno, o JHWH pisze się i mówi jako o mężczyźnie: Bóg, Ojciec. Ale jak Bóg może być uważany za mężczyznę? Aby być mężczyzną, taka istota musi mieć naturę seksualną. JHWH musiałby więc mieć to, co czyni mężczyznę – mężczyzną: DNA, chromosomy i geny oraz narządy płciowe. Ale to jest przecież niedorzeczne i zupełnie bez sensu. Jak duchowa istota może mieć fizyczne właściwości? Do czego ten jedyny Bóg potrzebowałby tych materialnych, a więc niedoskonałych organów?
Falicz bez latki, wystarcza jego wpisy, jest pospolitym antysemita.
Mauro Rossi i Dezerter -c.d.
Jeśli dane Bóstwo jest wszechmocne, to czy nie miałoby mocy stworzenia istot, które wiedziałyby zawsze, czym jest dobro, nie znając i nie popełniając zła? Jeśli to nie jest możliwe, to jak istota taka jak JHWH może być wszechmocna? Jeśli JHWH musi czynić zło (patrz np. Leibniz), aby uczynić dobro, to w jaki sposób może być On wszechmocny?
Jeśli istota jest Wszechwiedząca i dlatego wie z góry, że nastąpi użycie wolnej woli, która produkuje zł a mimo to tworzy i toleruje tą wolną wolę to taka istota nie jest wszechdobra.
Po prostu idea Boga, którą mamy w religiach chrześcijańskich i muzułmańskich jest niespójną i wewnętrznie sprzeczną kombinacją idei z najstarszych czasów tradycji judaistycznej łączącej się z ideami Greków a stworzoną dla rozprzestrzeniania idei żydowskiego boga przez chrześcijan do Greków i Rzymian. Bóg Żydów jest opisany w Torze jako potężny ale też i podły Bóg. Bóg Żydów JHWH potrafi np. zniszczyć całe miasta i zabić prawie wszystkich żywych ludzi (potop). Bóstwa Platona i Arystotelesa, greckich filozofów, były zaś postrzegane jako duchowe i doskonałe istoty. Tak więc idee pierwszych chrześcijan łączyły cechy tych dwóch tradycji z niektórymi ideami zoroastrian. Chrześcijaństwo było wówczas charakteryzowane jako zhellenizowany hebraizm. Więcej tu: https://www.qcc.cuny.edu/socialsciences/ppecorino/phil_of_religion_text/CHAPTER_1_OVERVIEW/Attributes_of_God.htm#:~:text=In%20Western%20(Christian)%20thought%2C,anything%2C%20and%20is%20perfectly%20good.
Mauro Rossi i Dezerter – pytania, na które żaden z teologów czy wierzących filozofów nie potrafi odpowiedzieć:
Jak Bóg, który jest według nich wszechdobry, wszechwiedzący i wszechmocny może pozwolić na wystąpienie zła?
Jak to jest możliwe, że istnieje Bóstwo. które jest wszechwiedzące, wszechmocne i wszechmiłosierne a jednak istnieje zło, ból i cierpienie?
Dlaczego Bóstwo, które wszechdobre, wszechwiedzące i wszechmocne toleruje istnienie moralnego zła?
Jak Bóstwo które jest wszystko kochające i wszechmiłosierne, tolerować może istnienie miejsca wiecznej kary, czyli- piekła ?
Och ta władza kościelna.
Rozumiemy, ze ona ‚wchodziła do domów, do serc i do umysłów’. No bo podobno chciała wiedzieć i kontrolować wszystko. Również najskrytsze a grzeszne myśli nasze. I dlatego należało wyznać te grzeszności wyznawać ustawicznie Bogu. Koniecznie za pośrednictwem kapłana, gdyż inaczej Bóg by nie dosłyszał.
Ta chrześcijańska grzeszność ma niezłe powiązanie z judaizmem. Ale jakie, detalicznie? Cos mi umknęło chyba w tOmacie.
@Cagan
Zło jest efektem grzechu pierworodnego. Przecież to proste.
Orteq3 MARCA 2023 11:08
Ta chrześcijańska grzeszność musi mieć niezłe powiązania z judaizmem, gdyż judaizm to jest przecież ciągłe grzeszenie i ciągły strach przed karą bożą za popełnione i niepopełnione grzechy, jako iż „Ja JHWH, Bóg (Elohim) twój, jestem Bogiem (El) zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą.” (Księga II Mojżeszowa 20:5 – https://www.scripture4all.org/OnlineInterlinear/OTpdf/exo20.pdf).
Saldo mortale 3 MARCA 2023 10:43
Udowodnij, że nie jesteś antysemitą.
woytek 3 MARCA 2023 4:53
Bardzo chciałbym, abyś nie miał racji…
@Orteq
Ja też ze spowiedzią miałem problemy, ale od pewnego momentu uznałem, że spowiedź ma jednak sens. Pomógł mi w tym trochę ( ale tylko trochę) Leszek Kołakowski. Otóż ten historyk filozofii, idei, ale i marksizmu twierdził wręcz, że spowiedź jest chyba jednym z najbardziej doniosłych pomysłów jakie wyszły spod reki ( i głowy) człowieka. Wręcz genialnym i jest to zasługą oczywiście kościoła rzymsko-katolickiego. Chociaż prawosławni też chodzą do spowiedzi.
Co jest genialnego w spowiedzi?
Otóż sam akt spowiedzi ( grzechy przepływające do ucha kapłana) to właściwie jest już po sprawie – najważniejszy jest rachunek sumienia. Czyli moment, czas, kiedy spoglądasz wstecz i dokonujesz krytycznej analizy swojego postępowania, swoich działań. Dokonujący rachunku sumienia, to nie oskarżony w sądzie, który robi wszystko żeby się wybielić, znaleźć okoliczności łagodzące, czy jakieś alibi.
To nie jest to. To jest szczere wyznanie przed samym sobą, tego co było nie tak, co powinienem zrobić inaczej, co było złem, co było po prostu grzechem.
I z tym całym bagażem idziesz do księdza, ale wiesz, że idziesz do Boga i jego prosisz o jak najmniejszy wymiar kary.
A jak jest na przykład u protestantów, ewangelików?
Tam istnieje coś takiego jak predestynacja, czyli za wszystko co robisz ( nawet największe draństwa) odpowiedzialnym jest Bóg. Owszem, zrobiłem to, to i to, ale o tym, że zrobiłem coś złego, zadecydował wcześniej Bóg. Bóg już zanim wziąłem smoczek w zęby wiedział, że będę zbawiony. Albo nie. Dlaczego? O tym wie tylko Bóg. Zdaniem ich ( kalwinów, luteran itd) tak to działa. Oczywiście musisz też wierzyć, ale jak wierzysz to już jest w zasadzie z górki.
I kto wie, może dlatego tyle draństwa jest na świecie, bo o tym, jaki jest ten świat, decyduje sporo osób, ale wśród nich katolicy są raczej drugim sortem.
Najlepiej to widać w USA. Gdzie kiedyś Żyd, czarnoskóry i katolik (Polak, Włoch, Meksykanin) to właściwie była jedna półka. Równa raczej z podłogą.
Pisał o tym trochę Goffman w swoim „Piętnie”.
Jest też „Etyka protestancka i rozwój kapitalizmu”. Czyli sk… kapitalizmu, katolik na klatę brać nie musi.
To tyle. Ale można dużo, dużo więcej.
pielnia11 2 MARCA 2023 21:17
Naprawdę myślisz, że za Tuska byłoby lepiej w Polsce?
pielnia11 2 MARCA 2023 21:45
Powiedz Wielebnemu Dezerterowi, aby podał dokładne parametry tego cytatu z „Encyclopaedia Judaica”, gdyż w hebrajskim oryginale Tory napisane jest wyraźnie: „Nie będziesz brał imienia JHWH, Bogów (Elohim) twoich nadaremno gdyż JHWH nie uznają za bez winy tego, który bierze ich imię nadaremno – https://www.scripture4all.org/OnlineInterlinear/OTpdf/exo20.pdf.
Używam tu liczby mnogiej gdyż JHWH jest zbiorowym imieniem własnym co najmniej dwóch Bogów starożytnych Hebrajczyków, jako iż אֱלֹהִים (Elohim), to liczba mnoga od אֱלוֹהַּ (Eloah) – po polsku „Bóg”.
Izydor Danken 3 MARCA 2023 15:23
Spowiedź nie ma sensu, gdyż Bóg jest wszędzie i wie wszystko, a więc obrazą boskiego majestatu, bluźnierstwem i herezją jest spowiadanie się jakiemuś samozwańczemu pośrednikowi między Bogiem a człowiekiem. Po prostu spowiedź służy tylko kościołowi, gdyż poprzez spowiedź kler zna postępki ich „trzódki” a więc może skuteczniej tą „trzódką” rządzić i dokładniej ją „strzyc”.
Rachunek sumienia może zaś każdy przeprowadzić w dowolnym miejscu i czasie, jako że Bóg jest wszędzie i zawsze a więc jako wszechwiedzący nie potrzebuje pośredników takich jak kościół (jako instytucja ) czy kler. Poza tym, to wszystkowiedzący Bóg nie potrzebuje niczyjego rachunku sumienia, gdyż Bóg wie wszystko, a więc zna wszystkie nasze przeszłe i przyszłe uczynki oraz myśli. Niczego nie da się więc ukryć przed Bogiem, ale w kościele ci tego nie powiedzą, gdyż to zmniejszyło by wpływy a więc i bogactwo kościoła i kleru.
Aby iść do Boga, nie potrzebujesz więc pośrednictwa księdza, gdyż Bóg, w odróżnieniu od księdza, jest zawsze i wszędzie i niczego od ciebie nie potrzebuje oraz Bóg wybaczy ci wszytko, gdyż doskonale wie, że stworzył ludzi ułomnych, podatnych na zło, a więc nie może karać swoich „dzieci” za to, że stworzył ich ułomnymi. Chyba że Boga nie ma, a więc wtedy to nie tylko spowiedź, ale i wiara w Boga oraz kościół i kler nie mają racji bytu i zostaje nam tylko ateistyczna moralność oparta na zasadzie „nie rób drugiemu tego, co tobie niemiłe”.
Etyka protestancka, która jest jak najbardziej chrześcijańska popiera kapitalizm tak samo zresztą jak etyka katolicka czy prawosławna, gdyż kościoły chrześcijańskie praktycznie zawsze popierały możnych tego świata i tylko dla ubogich (duchem i trzosem) głosiły, że „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” Mt 5,3) oraz że „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego” (Mt 19, 24).
Izydor Danken 3 MARCA 2023 14:35
Przecież JHWH celowo stworzył Adama i Ewę podatnych na zło, a wcześniej stworzył Szatana (zło absolutne), aby ten sprawdził Adama i Ewę na złą drogę – też celowo, gdyż JHWH jako Byt Idealny nie może popełniać błędów. A więc zło musi też pochodzić od JHWH, który wyraźnie nas ludzi nie lubi.