Czas na wyborczą ofensywę!

Mijają kolejne miesiące, a wielkiej koalicji wyborczej jak nie było, tak nie ma. Z partii płyną uspokajające sygnały, lecz tak naprawdę wszystko musi się rozstrzygnąć w ciągu dwóch, trzech miesięcy. Jeśli do tego czasu nie powstanie kolacja łącząca wszystkie główne partie, można uznać za pewnik, że po wyborach misję tworzenia rządu otrzyma osoba wskazana przez Kaczyńskiego. I raczej nie wypuści władzy z rąk. Nie bardzo widać, aby politycy zdawali sobie sprawę z ogromu ciążącej na nich odpowiedzialności.

PiS dysponuje mediami, pieniędzmi i setkami instytucji, które zaangażuje w kampanię. Ma też setki tysięcy klientów, gotowych osobiście włączyć się w kampanię dla ratowania swoich posad. Niebagatelną rolę odgrywa też lęk tysięcy działaczy przed odpowiedzialnością karną. Przede wszystkim jednak PiS ma swoją jedną trzecią społeczeństwa, gotową na niego głosować i całkowicie impregnowaną na łajdactwa i złodziejstwo tej władzy. To ogromna siła, którą ludzie Kaczyńskiego potrafią zmobilizować. Jak będzie trzeba, dowiozą swoich wyborców autobusami wprost spod kościołów do lokali wyborczych.

Nie ma też co się łudzić, że władza nie skorzysta z usług cynicznych, sprzedajnych firm wyspecjalizowanych w nowoczesnym internetowym marketingu politycznym, posługującym się silnie zindywidualizowanym przekazem propagandowym, w którym pogarda dla prawdy jest pierwszą i nienaruszalną zasadą, a łgarstwo i oszczerstwo są dowodem cnoty.

Czeka nas rzeź polityczna, jakiej podczas dawniejszych kampanii wyborczych jeszcze nie widzieliśmy. Wygrać można, tylko stając w polu z takim orężem, jakie jest niezbędne w tej wojnie. Z pewnością nie pomogą tu wiece i pogadanki. Tu trzeba politycznych armat.

Co trzeba zrobić? Nie jestem znawcą politycznej technologii, lecz ktoś musi tę rozmowę zacząć. Bo jak nie będzie planu, a przygotowania do walki o Polskę (nie waham się tak określić jesiennych wyborów) rozpoczną się w połowie roku, to sprawa będzie już przegrana. Jeśli działać, to już. Nie ma czasu. W moim przekonaniu należy czym prędzej poczynić następujące kroki:

  1. Uroczyście podpisać wyborczą umowę koalicyjną, jednoczącą całą opozycję, łącznie z organizacjami samorządowców i NGO, takimi jak KOD.
  2. Powołać Komitet Sterujący, którego zadaniem będzie koordynacja działań poszczególnych partii i organizacji społecznych pragnących pomagać w wyborach.
  3. Ogłosić, jakie najważniejsze działania zostaną podjęte w pierwszym roku naprawy państwa, łącznie z zarysem niezbędnych ustaw przejściowych.
  4. Ogłosić, jakie programy socjalne będą utrzymane bądź zmienione po przejęciu władzy.
  5. Wysunąć kandydata na premiera nowego rządu oraz wskazać kilka osób predestynowanych do objęcia głównych ministerstw. Osoby te powinny sformułować ramowe programy naprawy swoich resortów.
  6. Przedstawić plan „Cela plus”, czyli złożyć publiczną obietnicę rozliczenia malwersacji i nadużyć władzy oraz wskazać narzędzia i środki realizacji tego celu.
  7. Stworzyć wspólną, wielopodmiotową (wielopartyjną) sieć miejsc internetowych, takich jak portale, profile w mediach społecznościowych i strony www, które w sposób częściowo skoordynowany i na wielokrotnie większą niż obecnie skalę będą nagłaśniać szalbierstwa władzy (również na poziomie bardzo lokalnym) oraz mobilizować obywateli do głosowania na opozycję.
  8. Stworzyć profesjonalny, przejrzysty i bogaty w treść portal, w sposób poglądowy, a jednocześnie bardzo wiarygodny prezentujący przestępstwa i nadużycia władzy. Taki portal powinien zawierać dokumenty, multimedia, tabele statystyczne, grafy i wykresy – wszystko, co jest niezbędne dla sprawnego zaprezentowania każdej z afer i skandali. Portal powinien mieć atrakcyjną nazwę i adres, a przede wszystkim być szeroko reklamowany.
  9. Powołać ponadpartyjnego koordynatora kampanii wyborczej oraz jej rzecznika prasowego.
  10. Stworzyć jak najszybciej wspólną listę do Senatu, obejmującą polityków, działaczy społecznych i autorytety.
  11. Sformułować zasady tworzenia list do Sejmu, nastawione na maksymalizację sukcesu wyborczego, a nie na zaspokojenie ambicji poszczególnych partii.
  12. Stworzyć system społecznej kontroli wyborów, pozwalający zapobiec przynajmniej tym najbardziej prymitywnym fałszerstwom, do których może dojść w samych lokalach wyborczych.

Wszystko to może i powinno wydarzyć się w ciągu nadchodzącej wiosny. Nie wiem, czy premierem powinien być Tusk czy Trzaskowski. Ale wiem, że o takich sprawach powinny decydować badania opinii. Czas politycznego kontredansa już się skończył. Teraz trzeba działać w sposób do bólu racjonalny, wręcz naukowy. Każdy poryw emocji i osobistych ambicji, każda animozja i każde narcystyczne złudzenie polityka może nas wszystkich kosztować katastrofę. Nadchodzący czas to największa próba dojrzałości i moralności polityków, z jaką mieliśmy do czynienia od 1989 r. Pośród draństw, łgarstw, prowokacji, podsłuchów, prokuratorskich i policyjnych nękań, pod deszczem rozrzucanych z helikoptera pieniędzy opozycja musi zwyciężyć w tej wojnie.

Bo to jest wojna. Wygrać można tylko hartem ducha, determinacją, mądrością i cnotą. Jeśli nie zrozumiemy powagi chwili i nie sprawimy, że powagę tę odczują miliony obywateli, władza w Polsce pozostanie w rękach gangsterów sterowanych i szantażowanych przez moskiewskich agentów. Oznaczać to będzie koniec krótkiej historii demokracji w Polsce i ostateczny demontaż państwa prawa. Znajdziemy się na powrót w mrokach lat 80. Taka jest stawka tej wiosny. Bo jeśli prześpimy wiosnę, będzie już po wszystkim.