Nowacka, Środa, Piekarska? Kobieta na prezydenta!
Czas ogłaszać kandydatów w wyborach prezydenckich. Jako że drugą kadencję Bronisław Komorowski ma w kieszeni, wybory prezydenckie odgrywają rolę wyłącznie propagandową.
Partie muszą pokazać swoją żywotność i przygotować grunt pod jesienne wybory parlamentarne. Mogą też wykreować jakieś nowe nazwisko czy raczej podkręcić coś z drugiego szeregu.
Tak właśnie czyni Kaczyński, który zapewne zdecyduje się promować sympatyczno-nieszkodliwego Andrzeja Dudę. Urośnięty Duda może się przydać w równoważeniu frakcji w PiS, zwłaszcza w zbliżającym się okresie walki o schedę po tuptającym do emerytury Kaczyńskim. Duda, jeśli zrobi 40 proc. w drugiej turze, będzie miał mocne papiery, które pozwolą mu żyć z polityki do końca świata. Dla niego to z pewnością gra warta świeczki.
Za to PSL nie ma co pokazać w kampanii prezydenckiej, więc chyba odpuści i poprze Komorowskiego za coś tam, coś tam.
Palikot wystartuje, bo co ma robić? Zbierze swoje 5-6 procent i będzie się starał przekonać swoich ludzi, że to się przełoży na wybory sejmowe i że przekroczy próg. Nikt mu nie uwierzy, ale jakoś trzeba ciągnąć ten wózek do jesieni. A potem się zobaczy.
Narodowcy się zjednoczą i wystawią jakiegoś Syna Narodu, walcząc o 3 proc., które pozwoli im pomarzyć o 3 proc. w wyborach parlamentarnych, co zapewni im dotację państwową. Obawiam się, że może im się udać.
Rydzyk nie będzie popierał żadnego Dudy, który w jego punktu widzenia jest drobnicą i frajerem spoza układu. Zagrozi Kaczyńskiemu wystawieniem Piotrowskiego i w zamian za powstrzymanie się od tego wytarguje kilkanaście jedynek na listach PiS do sejmu i senatu. Bosz… jak oni muszą się nienawidzić!
Wszystko to jednak mało mnie obchodzi. Obchodzi mnie, czy lewica/centrolewica wstawi jakiegoś sensownego kandydata, który pomoże przełamać impas i wyciągnie ludzi na jesienne wybory. Ileż to psów nawieszano na Grzegorzu Napieralskim! A teraz by tylko pomarzyć o kimś takim i o 14 proc.! Mógłby go w roli lokomotywy wyborczej zastąpić Olejniczak – z pewnością osoba godna pełnienia funkcji kandydata na prezydenta – ale po eurowyborach będzie trudno go namówić. Zresztą Miller jeszcze nie dojrzał do decyzji. Emerytowani pułkownicy etc. pewno dzwonią i mówią „Leszku, musisz” i Leszek wciąż myśli, że może jednak będzie musiał. Zdecyduje się w ostatniej chwili.
To, jak bardzo nieprzygotowany na sanację jest SLD, widać najlepiej po sprawie Kalisza. Nazwisko Kalisza jako kandydata SLD na prezydenta chodzi w kontrolowanych przeciekach od kwartału, ku zupełnej rozpaczy tych wszystkich, którzy liczyli na zmiany.
Miller zapewne wypuścił ten greps, żeby każdy wiedział: „na zmiany nie liczcie – młodzi już byli”. Ale tak się nie da. Jeśli SLD nie wystawi w wyborach prezydenckich osoby z zupełnie „niemillerowskim” wizerunkiem, to po prostu założy sobie pętlę na szyję.
Taką osobą mogłaby być Magda Środa. Doświadczona politycznie, znana, wyrazista, choć umiarkowana; jako profesor podniosłaby poprzeczkę w debacie wyborczej. SLD mógłby też poprzeć Barbarę Nowacką – polityczne odkrycie tego roku. Nowacka miałaby na wejściu Kongres Kobiet, ruchy miejskie, organizacje pozarządowe, ekologów, palikociarzy, nie mówiąc o tłumie męskich wielbicieli po prostu. Z poparciem SLD mogłaby wyciągnąć ponad 10 proc. I co z tego, że nie lubią się z Millerem? Na tym polega między innymi polityka, żeby współpracować mimo osobistych animozji. Interes i wspaniałomyślność – wspaniałomyślność i interes. Ale czy to się mieści w formacie Millera? Śmiem wątpić.
Skoro więc SLD musi wystawić kogoś z własnych działaczy, to polecałbym im Katarzynę Piekarską. Znana, lubiana, no i kobieta. Szklanego sufitu nie przebije, ale potwierdzi SLD-wskie 8-9 proc. i pomoże odtworzyć mały klub w przyszłym sejmie. W każdym razie SLD zdecydowanie powinno postawić na kobietę. Zwłaszcza po wybryku Millera z uściskiem dłoni z Kaczyńskim, który postawił nam przed oczami wstrząsający alinas z Lepperem. Desygnowanie kobiety jako kandydatki SLD na prezydenta pomogłoby utrzymać słabnące w nas przekonanie, że to w ogóle jeszcze jest partia lewicowa.
Wszystko to jednak mało, mało. Wstydź się, polska inteligencjo, młoda i stara, że nie ma już w tobie obywatelskiej chęci i nie byłaś w stanie po upadku Unii Wolności wykreować siły politycznej reprezentującej umiarkowanie, tolerancję, racjonalność i troskę o równość szans.
To, że postępowo myślący ludzie siedzą w domach albo co najwyżej moszczą się w fortelach zgryźliwych recenzentów życia politycznego, a nie chcą działać, ryzykować i brak odpowiedzialności, przynosi im wstyd. Albo weźmiemy się do roboty, albo zostawmy Polskę w rękach patentowych filistrów, drobnomieszczańskich przeciętniaków i karierowiczów, których jedyną legitymacją do sprawowania władzy jest to, że zasłaniają koryto i nie dopuszczają tam fanatyków, szaleńców i degeneratów.
Piękny teatrzyk! No ale jak już sobie chcecie.