Jędraszewski i #czarnazaraza
W 2013 r. na spotkaniu z młodzieżą w Pabianicach abp Marek Jędraszewski, metropolita łódzki, wypowiedział te oto haniebne słowa: „Mogę sobie wyobrazić, że w roku 2050 nieliczni biali będą pokazywani tak, jak dzisiaj Indianie w rezerwatach”. Wypowiedź ta oparta została na przeciwstawieniu sobie tzw. ras ludzkich i wskazaniu „ras” innych niż biała jako groźnych i niebezpiecznych dla tej jednej, która jest „nasza” i której przed obcymi „rasami” trzeba bronić.
Była to w sposób oczywisty wypowiedź rasistowska, siejąca strach i nienawiść rasową, wypowiedź, owszem, bardzo typowa dla katolickich biskupów, lecz nie współczesnych, ale biskupów niemieckich, chorwackich czy słowackich w okresie hitleryzmu, słowem – biskupów nazistów.
Do tej tradycji twórczo nawiązał przed sześcioma laty polski hierarcha. Nigdy nie przeprosił, a kilka lat później papież – wiedząc bądź nie wiedząc, co czyni – awansował tego pana na stolicę biskupią w Krakowie. Może i dobrze się stało. Wyniesiona na szczyty podłość bardziej jaśnieje, a właściwie straszliwiej czerni się nad miastem i krajem.
Słowa te padły w kontekście ówczesnej kościelnej kampanii zniesławień wobec etyki społeczeństwa wolności i równości, kampanii opartej na pełnym pogardy i nienawiści haśle „ideologia gender”. Od tego czasu p. Jędraszewski najwyraźniej niczego się nie nauczył, a Kościół rzymskokatolicki niewiele, bo zamiast o „ideologii gender” jako parawanie dla kościelnej pedofilii i obnażonej na oczach świata totalnej nicości moralnej instytucji Kościoła rzymskokatolickiego prowadzi dziś kampanię oszczerstw i zniesławień pod hasłem „ideologii LGBT”, której symbolem ma być tęcza.
Oto 1 sierpnia tego roku w kościele Mariackim w Krakowie pan Jędraszewski miał czelność wyrzec te oto słowa pogardy:
Czerwona zaraza już po naszej ziemi całe szczęście nie chodzi, co wcale nie znaczy, że nie ma nowej, która chce opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie marksistowska, bolszewicka, ale zrodzona z tego samego ducha, neomarksistowska. Nie czerwona, ale tęczowa.
To nie pierwsza wypowiedź Jędraszewskiego, w której mówi o lewicy jako zarazie, nawiązując do retoryki nazistowskiej, odnoszącej ten epitet do współwyznawców i ziomków Matki Bożej Królowej Polski. „Lewacka, czerwona zaraza” – był już niegdyś uprzejmy wyrazić się o obrońcach praw osób nieheteroseksualnych.
I kto to mówi? Ano pan z listy 24 polskich biskupów (więcej tutaj) dopuszczających się chronienia księży pedofilów, polegającego na przenoszeniu ich na inne stanowiska pracy i niewykonywaniu prawnego obowiązku powiadamiania o przestępstwie organów ścigania. I żeby była jasność: fundacja Nie lękajcie się ma na to twarde dowody i wszyscy bylibyśmy bardzo szczęśliwi, gdyby pan Jędraszewski był łaskaw zaprzeczyć, a najlepiej wytoczyć jakiś proces o zniesławienie. Ofiary zwyrodnialców w sutannach i ich purpurowych protektorów tylko czekają na takie procesy!
Skoro nazywa się nas (nas, bo identyfikuję się z postulatami ruchów LGBT, które w skrócie podsumowałem tutaj tutaj) tęczową zarazą, to chyba, jak rozumiem, pan Jędraszewski nie odmówi nam prawa nazwania katolicyzmu i działalności Kościoła rzymskokatolickiego czarną zarazą, prawda? Bo chyba nawet biskup może pojąć, że skoro sam używa wobec nas chamskiego epitetu, to nie możemy sobie pozwolić na to, by odpowiadać z pokorną uniżonością. My też mamy swoją godność i jeśli ktoś nas lży, to musimy w obronie tej naszej godności zadbać o to, by nie zginać karku przed przemocą i agresją. Albowiem uniżenie pogłębia tylko poniżenie, jakiego dopuszcza się na nas agresor.
Nie możemy się temu poddać, nie możemy być słabi i ulękli. Mamy prawo do samoobrony przed katolicką agresją, która dziś wyraża się w chamskich słowach przebranego w genderowe szatki prostaka, sprzedającego nienawiść i odpusty, lecz przez tyle stuleci wyrażała się łamaniem kołem, paleniem żywcem i wyciąganiem wnętrzności gejów i lesbijek. I nikt nam tego prawa do samoobrony odebrać nie może.
Poza tym, gdybyśmy powstrzymali się od zapłaty pięknym za nadobne, wy, zachęceni naszą słabością i strachem, posuwalibyście się coraz dalej, i kto wie, czy nie zaszlibyście w końcu tam, gdzie byliście w latach 30 XX w., gdy na masową skalę, od papieża do prostych księży, w wielu krajach Europy współpracowaliście z nazistami, i to mimo że tak wielu księży katolickich było przez hitlerowców mordowanych. Albo choćby tam, gdzie byliście w czasach PRL, gdy tak wielu księży wspierało opozycję i cierpiało z tego powodu, a jednocześnie wielokrotnie większa ich liczba (sami szacujecie ją na 10 proc.!) była donosicielami i agentami „czerwonej zarazy”.
Więc nie chcemy, abyście w szale autodestrukcji i demoralizacji, złachmanieni przez huragan pedofilski walący was na kolana jak świat długi i szeroki (nigdzie w świecie, gdzie powstały raporty, władze publiczne nie doliczyły się pośród księży mniej niż 4 proc. pedofilów!!!), upadali tak nisko. Dlatego powiemy wam „stop” i obiecujemy: po pierwsze, odpowiadać na epitety epitetami, a po drugie, gdy skończy się wasza władza w tym kraju, uciśnionym przez was od tysiąca lat – wepchnąć was do końca waszych dni w piekło praworządności i równego traktowania.
I pamiętajcie – wszystko ma swój kres. Kościół rzymskokatolicki też nie będzie trwał wiecznie. Jak na razie nie zanosi się na to, aby pozostawił po sobie lepsze wspomnienia niż opinia, jaką ma dziś w świecie. I pozwólcie, że powstrzymam się od wymienienia państw i organizacji, które budzą w świecie jeszcze większe zgorszenie niż wy. Cieszcie się, że są takie.
Słów tych nie kieruję do pana Jędraszewskiego, który nie zasługuje na to, bym fatygował się dla niego. Zresztą tak zatwardziałego grzesznika, oszalałego z pychy i nienawiści, nie zmieni byle etyk. Słowa te kieruję do innych księży (mam nadzieję, że mających jeszcze sumienie), którzy wszak dość licznie mnie czytają. A zwłaszcza do tych księży, zwykle dość młodych, którzy będą to czytać z obowiązku – do sług p. Jędraszewskiego na jego dworze, do księży pracujących dla nuncjatury i dla konferencji episkopatu, gdzie przygotowują prasówki, wreszcie do księży z agencji prasowych i katolickich redakcji, a także do świeckich sług tej firmy oraz sterowanego przez nią reżimu, którzy z obowiązku po niemal każdej mojej wypowiedzi przygotowują wulgarne paszkwile na mój temat, by wypełnić swe media jakąś treścią i wykonać swą powinność oficerów propagandy partyjnej.
Do was to piszę – nie w nadziei, że porzucicie niegodną pracę i sutannę albo np. powstrzymacie się od swej psiej powinności wulgarnego zniesławiania mnie, wrednych łgarstw, wyzwisk i całego tego szamba, które produkujecie hurtowo za marne srebrniki czy złocisze, lecz po to, abyście w zaciszu waszych głów, gdy nikt nie usłyszy i nikt nie podejrzy, przez chwilę zastanowili się, kim jesteście, co czynicie, komu służycie.
I nie pocieszajcie się, że ten tekst czy też jakieś inne moje teksty uderzające w Kościół rzymskokatolicki są przesadzone i przez to niewiarygodne. No, spróbujcie znaleźć jakąś nieścisłość choćby w niniejszym artykule. Co, może coś nie tak z biskupami nazistami? Albo z tymi wnętrznościami? A może skala się nie zgadza, gdy piszę o tysiącach czy setkach tysięcy ofiar?
Przykro mi, wszystko się zgadza, a zbrodnie tej przerażającej instytucji mógłbym wymieniać długo – nie czynię tego jednak, bo każdy z was ma dostęp do tych samych, świetnie udokumentowanych książek i artykułów. I jeśli któremuś z was powstała teraz w głowie myśl, że „przecież Kościół budował szpitale i uniwersytety”, to wstydźcie się tak obrzydliwego zestawienia: tu morze niewinnie przelewanej przez tysiąc lat średniowiecza (i jeszcze kilka stuleci nowych czasów) krwi, masowe mordy na „poganach” i „niewiernych”, szaleńcze rzezie w imię Chrystusa – od Jerozolimy po Warmię, nie mówiąc już o obu Amerykach – terror i totalitaryzm, getta dla Żydów i inkwizycja, a tam parę tysięcy nędznych przytułków i kilkaset wyznaniowych szkół. Żałosne, prawda?
Ale wróćmy do rzeczy. Oto my, tęczowa zaraza. Chcemy, aby ludzie wszystkich orientacji mogli śmiało i bez lęku okazywać publicznie swoją tożsamość osobistą, w tym płciową i seksualną, tak jak mogą to robić osoby heteroseksualne. Chcemy, aby miłość gejów i lesbijek mogła wyrażać się uroczystym aktem uznania przez państwo, tak jak mogą się nim cieszyć osoby należące do większości seksualnej i genderowej.
Chcemy, aby dzieci w szkole były uczone, że są na świecie różni ludzie i różne rodziny. I żeby wiedziały, czym jest miłość i odpowiedzialność w miłości. I żeby umiały reagować, gdy molestuje je ktoś z rodziny, ksiądz lub jeszcze ktoś inny. Tęczowa zaraza głosi te postulaty, będąc dumną spadkobierczynią tej wcześniejszej zarazy, która walczyła o to, by gejów i lesbijek nie wsadzano do więzień i nie zabijano.
I jest ta druga zaraza, czarna zaraza. To wy – waszym kolorem jest czerń sutanny, waszym znakiem zwłoki rozpięte na krzyżu jako narzędziu tortur i kaźni. Wasza sprawa. Wasza wrażliwość. Wasza estetyka. Wierzycie w wiele rzeczy, np. w to, że jedyny niematerialny Bóg nie gniewa się, gdy oddajecie cześć boską człowiekowi, którego to uważacie tyleż za istotę cielesną, co i Boga jedynego. Albo że wstaniecie kiedyś z grobów w nowych ciałach i będziecie żyć w raju, razem z Chińczykami (nie mylę się, z Chińczykami też?), którzy albo nawrócą się na jedyną prawdziwą wiarę, albo marny ich los.
Wierzycie, że przez obrzęd zwany chrztem uzyskujecie specjalne cnoty i specjalne łaski wywyższające was ponad innych ludzi, którzy jeszcze nie przyjęli dobrej nowiny i rezydują w nich demony. Wierzycie, że miłość bliźniego jest waszą specjalnością i jesteście w niej lepsi do Chińczyków, buddystów, mahometan i oczywiście od nas.
Porównanie naszej i waszej wiary, naszych i waszych celów i wartości – zostawiam na boku. Niechaj każdy sobie wierzy, w co chce. Jego i jej sprawa. Pozwólcie jednak, że zadam wam kilka pytań odnośnie do tego, co sprawia, że nasze bądź wasze poglądy można by nazywać (albo odwrotnie – nie powinno się nazywać) zarazą. A chodzi mianowicie o to, co w imię tych poglądów wy – czarna zaraza – oraz my – tęczowa zaraza – my i wy dotychczas robiliśmy i chcielibyśmy robić.
Bo przecież zarazą nie są słowa, lecz czyny jakoś z tymi słowami powiązane, a także skutki, jakie wywiera głoszenie i wprowadzanie w życie „zaraźliwych” poglądów. Oto więc te pytania, w których – pozwólcie – dam wyraz pewnym dysproporcjom i różnicom między tęczową i czarną zarazą. Ocenę, która zaraza straszliwsza i niebezpieczniejsza, pozostawiam wam.
1. Wasi eksperci i znawcy tematu donoszą, że od jednej trzeciej do połowy duchownych katolickich to geje, a wśród biskupów i kardynałów w kurii rzymskiej odsetek ten jest znacznie wyższy. U nas jest podobnie – znaczna większość działaczy LGBT to osoby nieheteronormatywne. Tylko my uważamy, że uczciwie jest, gdy otwarcie mówi się o swojej orientacji i należy bronić swojej tożsamości i swych praw do bycia sobą.
Czy nie uważacie, że to dwulicowość i zakłamanie, gdy z taką wrogością mówicie o osobach LGBT, podczas gdy sami jesteście w tak wielkim odsetku gejami? Dlaczego tak robicie? Czy chodzi o jakieś wyparcie własnej tożsamości, jakieś jej zaprzeczanie? A może to taka „zasłona dymna” dla tym wygodniejszego urządzania się jako geje?
2. Kogo krzywdzą kochający się geje lub lesbijki? Jakie szkody małżeństwom katolickim wyrządziłyby małżeństwa jednopłciowe? Co was w ogóle to obchodzi, co robią ludzie nienależący do waszej organizacji i w jaki sposób prawo reguluje ich związki? Czy ktoś wtrąca się wam do waszych praw?
3. Czy słyszeliście kiedyś, aby działacze LGBT namawiali innych do wstępowania w szeregi ich organizacji, obiecując im za to nagrodę pośmiertną oraz pobierali opłaty za wysłuchiwanie tego rodzaju obietnic? Czy wydaje się wam uczciwe wmawianie ludziom tego rodzaju rzeczy i zarabianie na niesprawdzonych i niesprawdzalnych obietnicach?
4. Czy słyszeliście, aby działacze LGBT zamordowali choćby jeden marny tysiąc osób niepopierających ich ruchu? Czy słyszeliście, aby podżegali choćby do setki pogromów albo trzymali Żydów bądź kogokolwiek innego w gettach, nakazując im noszenie specjalnych piętnujących opasek?
5. Czy słyszeliście kiedyś, aby działacze LGBT korzystali z pracy niewolniczej, pobierali obowiązkowe daniny i haracze, karali chłostą osoby zaniedbujące uczestnictwo w organizowanych przez nich szkoleniach czy spotkaniach?
6. Czy słyszeliście kiedyś, aby działacze LGBT straszyli małe dzieci piekłem, nieustającym nadzorem anioła stróża czy też dopytywali o masturbację i „grzeszne myśli”?
7. Czy nie wydaje się wam, że skoro przez kilkanaście stuleci (!!!) torturowaliście i mordowaliście osoby nieheteronormatywne, to czymś niesłychanie podłym i odrażającym jest zniesławianie ich, obrzucanie obelgami, szkalowanie i na inne sposoby atakowania ich dzisiaj? Czy nie sądzicie, że wszystkim, ale to wszystkim, co moglibyście uczynić dziś dla przebłagania milionów skrzywdzonych przez siebie w ciągu kilkunastu stuleci (!!!) osób nieheteroseksualnych, które skazaliście na piekło życia w śmiertelnym strachu bądź dopadliście i zarżnęliście jak świnie, jest regularna ekspiacja, błaganie o wybaczenie oraz ciągłe starania o dokonanie częściowego zadośćuczynienia waszych niewybaczalnych i nienaprawialnych przewin?
I jeszcze jedno pytanie poza konkursem. Przez tysiąc lat istniał potworny totalitarny reżim, oparty na dwuwładzy cesarsko-papieskiej. Za każdą niesubordynację, za każde odstępstwo od nakazanych dogmatów groziły tortury i śmierć. Każdy bez wyjątku musiał składać hołdy waszej władzy, potwierdzać niezachwianą wiarę w wasze tezy, płacić pieniądze lub świadczyć niewolniczą pracę na waszą rzecz.
Każdy musiał składać (często publiczną) samokrytykę, aby tym bardziej czuł się kontrolowany, przytłoczony i słaby – jako nędzny grzesznik. Swoje terytoria poszerzaliście przez stulecia, mordując tych, którzy bronili swojej ziemi, wiary i kultury, odmawiając chrztu i podporządkowania się wam. Z pomocą wojsk katolickich książąt i królów, lecz również własnymi siłami militarnymi niszczyliście świątynie i dewastowaliście całe społeczności, które z pogardą do dziś nazywacie pogańskimi.
Sialiście nienawiść do inaczej wierzących i urządzaliście krwawe rajdy i podboje, w czasie których zwyrodnialcy, pośmiertnie mianowani przez was świętymi, mordowali, gwałcili i rabowali. Następnie przez stulecia terroryzowaliście ludność podbitych ziem najwymyślniejszymi torturami i stosami, wmawiając im, że to dla ich dobra.
Wasi papieże przez stulecia trzymali Żydów w gettach i kazali im nosić opaski albo ośmieszające czapki. Wasze antyżydowskie ustawy stały się bezpośrednim wzorcem dla prawa nazistowskich Niemiec, a i inne wynalazki waszego totalitaryzmu, jak spowiedź, zostały wykorzystane przez totalitaryzmy XX w.
Wysługiwaliście się Hitlerowi i Mussoliniemu i pozwoliliście na to, żeby wasza religia stała się oficjalnym wyznaniem w państwach faszystowskich: we Włoszech, w Hiszpanii, w Portugalii. Jeden w waszych księży, jako dyktator nazistowskiej Słowacji, napadł na Polskę 1 września 1939 r. razem z Hitlerem. Jeszcze po wojnie chroniliście nazistowskich zbrodniarzy i pomagaliście im w ucieczkach do Ameryki Południowej.
Pytanie brzmi: czy biorąc to wszystko pod uwagę, jakoż i przytułki, uniwersytety, katedry, muzykę kościelną i sakralne malarstwo, a także biorąc w nawias faszyzm/nazizm oraz komunizm, które choć na różne sposoby powiązane z wami i z waszych doświadczeń korzystające, były czymś jeszcze straszniejszym; otóż czy biorąc to wszystko pod uwagę, znacie, oprócz Hitlera, Stalina czy Pol-Pota, coś bardziej przerażającego niż wy?
Jeśli znajdziecie w powyższym tekście jakąś nieścisłość – czy to umniejszającą wasze zasługi, czy to powiększającą wasze winy (a bardzo w to wątpię) – to zanim wpadniecie w pułapkę żałosnej małostkowości, zastanówcie się, czy warto ową nieścisłość wytykać i czy jej skorygowanie zmieni cokolwiek w całości obrazu i przekazu?
A jeśli już zechcecie mnie zaczepić albo i znieważyć, to co, pytam, co powstrzyma was przed tym, żeby wyrzekając na mnie, potępić również Jędraszewskiego? Może solidarność z nim i jego podłymi słowami? Uważajcie, bo bronić Jędraszewskiego to naprawdę niebezpieczna zabawa.