Drogie „Razem”!

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Jak to jest, że wszyscy na lewicy tak się spontanicznie i szczerze ucieszyli z powstania partii „Razem”, wszyscy Wam kibicują i dobrze życzą, a Wy odwzajemniacie się wzgardą i inwektywą? Czy na pewno każdy, kto ma trochę więcej lat, działa w SLD lub innej partii lewicy, jest zacofany i skompromitowany? I głupszy od Was? I niegodny, by podać mu rękę?

Życzliwość dla Waszej inicjatywy trwa – pomimo wielu obraźliwych i lekceważących wypowiedzi z Waszej strony. Ludzie są cierpliwi i wiedzą, że ideowość i entuzjazm nierzadko łączą się z radykalizmem, arogancją i zadufaniem w sobie. To są powszechne choroby młodej lewicy. Podobnie jak czymś naturalnym jest uleganie złudzeniu, że wielka energia we własnym kręgu musi zapowiadać wielkie poparcie wyborcze.

W dniach, gdy tworzy się lewicowa koalicja na czas wyborów parlamentarnych (a może i na dłużej), wszyscy do wszystkich wyciągają rękę. A do Was w szczególności. Byłoby fantastycznie, gdyby kilkoro spośród młodych, wykształconych i tak nowocześnie myślących o lewicy działaczy i społeczników dostało się do Sejmu! Takie jest szczere przekonanie na lewicy, łącznie z kierownictwem SLD.

Tylko czy uprzedzenia i – bądźmy szczerzy – zarozumialstwo nie staną temu na przeszkodzie? Czy przypadkiem nie roicie sobie, że sto tysięcy lajków na Facebooku to milion głosów w wyborach? Z tego, co widzę, euforia i zachwyt nad sobą przyćmiewa nieco Wasz zdrowy rozsądek. Ale macie jeszcze kilka tygodni, żeby ochłonąć. W ciągu tych nadchodzących tygodni, przymierzając się do wystawienia własnych list, doświadczycie pierwszych poważniejszych konfliktów wewnętrznych i ubytku entuzjazmu u tych, którzy licząc na docenienie przez organizację, zostaną tymczasem przeznaczeni do zbierania podpisów na rzecz kogoś innego.

Pojawi się też kwestia pieniędzy, no i ta najbardziej newralgiczna, od której wciąż uciekacie – kto tu właściwie rządzi i ma zastać medialną twarzą nowej partii? Jestem pewien, że jeśli nie posłuchacie dobrych rad i nie przyjmiecie zaproszenia na wspólną listę lewicy, to i tak jakoś tam poradzicie sobie z tymi problemami, to znaczy zbierzecie podpisy i wystawicie listy. Jestem też pewien, że dacie radę przekroczyć 2 proc., jakkolwiek urobicie się przy tym i umęczycie niemiłosiernie. Czy zostanie Wam po wyborach dość energii, żeby kontynuować działalność? To nie jest pewne.

W polityce liczą się nie tylko młodość i świeżość. Nie tylko dobry program i ideowość. Liczą się zaplecze społeczne, doświadczenie polityczne działaczy, znane osoby, kontakty z mediami, pieniądze i parę innych rzeczy, których nie macie. Może Wam się wydaje, że masy, które – jak tylko dowiedzą się, że je reprezentujecie – zaraz za Wami pójdą. Nieprawda. Co innego adresować przekaz do jakiejś grupy (np. prekariuszy), a co innego być ich reprezentacją. Do tego tanga trzeba dwojga.

Wy jesteście akurat „młodzi wykształceni z wielkich miast” i nic na to nie poradzicie. Taka jest Wasza polityczna „gęba”. Takich jak Wy, czyli odnoszących względny sukces, młodych i lewicowo myślących, jest w Polsce dobre 20-30 tysięcy. A ilu ludzi gotowych jest solidaryzować się z Wami klasowo i w Was uwierzyć? Hm, jak by to powiedzieć… panna, do której się zalecacie, ma zupełnie inny gust. Prości ludzie już tak mają, że nie lubią inteligentów, zwłaszcza młodych i zapalczywych. Dlatego możecie liczyć tylko na siebie, swoich przyjaciół, rodziny oraz osoby, które chciałyby zostać kimś takim jak Wy. Może to jest 200, a może 300 tysięcy osób? Super! To nawet dużo, tylko nijak się to ma do sytuacji wyborczej.

W polityce liczy się jeszcze jedno: chłopski rozum. A na chłopski rozum lepiej mieć w Sejmie dwóch posłów niż dwa procent w wyborach. Wasi dwaj posłowie (lub posłanki) mogliby z trybuny sejmowej przemawiać Waszym językiem, językiem nowoczesnej lewicy. Oraz wywierać wpływ na kolegów z klubu parlamentarnego. To niemało. Nawet najmniejszy parlamentarny przyczółek oznaczałby zwielokrotnienie Waszych szans na rozwój w najbliższych latach.

Konkludując: porzućcie urazy, przyjmijcie wyciągniętą ku Wam przyjazną dłoń i chodźcie Razem! Nazwa zobowiązuje! Budujcie z nami koalicję Porozumienie Lewicy, w której nawet połowa zdobytych mandatów może przypaść koleżankom i kolegom spoza SLD (którego tak nie znosicie). Nie plujcie na wyciągniętą dłoń, bo zostanie cofnięta. Siądźcie do rozmów. W polityce nie trzeba się kochać – wystarczy „mieć po drodze”. A Wy zdecydowanie macie po drodze z Unią Pracy, OPZZ, Socjaldemokracją, Demokratami, Zielonymi, a nawet z SLD. Z tym ostatnim – czy to się Wam podoba, czy nie – łączy Was lekki oportunizm i konserwatyzm, polegające na przekonaniu, że upominanie się o świecką Polskę wolnych ludzi może odstręczyć dużą część elektoratu.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Ziobry cień

„My nigdy nie wygramy” – mówił w 2018 r. po pierwszym wyroku uniewinniającym prof. Dariusz Dudek, jeden z lekarzy oskarżanych o spowodowanie śmierci Jerzego Ziobry. Wiele wskazuje na to, że może mieć rację.

Anna Dąbrowska

No i łączy Was z SLD Adam Jaśkow – wybitny i wcale niemłody SLD-owski działacz. Nie udawajcie, że spadliście z księżyca i jesteście jakimiś „złotymi dziećmi”. Jeśli nadal będziecie zachowywać się jak „mała księżniczka” albo inny Dyzio, to życzliwe zainteresowanie Waszą działalnością ze strony renomowanych dziennikarzy i polityków prędko wygaśnie, ustępując miejsca rozczarowaniu i irytacji. W polityce miesiące miodowe i inne „premie za nowość” są krótkie i łatwo je zmarnować.

Ale przecież Wy jesteście inteligentni, więc chyba stać Was na zdrowy pragmatyzm? Zdrowy pragmatyzm jest najlepszym przyjacielem ideowości. Jeśli mi nie wierzycie, to poczytajcie Lenina! Czuwaj!

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj